Piszę na początku, gdyż to, co mam do przekazania
jest chyba ważne. Rozdział ma spore opóźnienie i jest to moja wina,
przepraszam. Ostatnio moje życie nie umie ogarnąć dupy i mam dużo problemów
sama ze sobą. Dochodzi jeszcze szkoła (egzaminy – o zgrozo) i inne takie.
Chciałabym, żeby był to ostatni raz.
Chciałabym też, żeby pod notkami było więcej
komentarzy. Dołuje mnie to czasami, ale tylko czasami. Mimo wszystko dziękuję
tym, którzy starają się komentować co rozdział i zachęcam do kultywowania tej
tradycji całą resztę. Zawsze jest mi milej, kiedy mogę poznać wasze odczucia.
Długo nie mogłam zabrać się za ten rozdział.
Pisałam go po kawałku, dlatego może być on dziwny. No i BARDZO krótki, bo nie
miałam siły się rozpisywać. Nie mam już na nic siły, chociaż nie wyobrażam
sobie życia bez tego bloga. Wenę złapałam dopiero dzisiaj i machnęłam ostatnie
5 stron.
Tą siłę zawdzięczam autorce bloga, który z
powrotem przekonał mnie do polskich rapsów, które kiedyś bardzo lubiłam. Mowa
oczywiście o Sasame Ka z Szarych
Blokowisk. Dziewczyna, niestety, nie czyta mojego bloga, ale mimo tego to
właśnie jej chciałam ten rozdział zadedykować. Jeżeli ktoś ma z nią kontakt,
może jej to przekazać, jeżeli nie, to nie. Ważne, żeby było oczywiste, kto
jednym rozdziałem sprawia, że zaczynam się śmiać, jakbym to nie była ja.
Tak więc, rozdział dedykuję Sasame Ka, którą
pozdrawiam.
___________
10 czerwca
okolice 20:30
okolice 20:30
Zmęczony
i wkurzony ponad wszystko gapiłem się, jak Saya próbuje zachować resztki tej
ich kobiecej kultury. Doprawdy, kto wymyślił tą durną zasadę, że dziewczyny nie
powinny się objadać przy facetach? Jakiś frajer, albo zdesperowana psycholka –
na bank.
–
Poproszę letnią sałatkę – powiedziała, udając powagę i subtelność. Naprawdę,
chociaż przy mnie mogłaby sobie darować. Z dnia na dzień miałem jej coraz
bardziej dość.
–
A dla pana? – kelner zwrócił się do mnie.
–
Cokolwiek, na co pan miałby w tym momencie ochotę – odparłem, zatapiając
zmęczone spojrzenie w kieliszku z winem. – I niech pan zostawi tutaj tą butelkę
– nakazałem.
Mężczyzna
wykonał polecenie bez szemrania, za to Saya nie mogła się powstrzymać od
komentarza.
–
Przecież prowadzisz. – Zrobiła groźną minę.
–
Ale mam ochotę się napić, tak? – warknąłem. – Nie pij za dużo, ty prowadzisz.
Saya
otworzyła usta ze zdziwienia.
–
Zabrałeś mnie na kolację tylko po to, żeby się nachlać drogiego wina? –
Oburzyła się. Uśmiechnąłem się z pogardą pod nosem.
–
Gdybym chciał się upić, kupiłbym sobie sześciopak piwa, najdroższa –
sprostowałem, upijając łyka szatańsko drogiego alkoholu. Logika tej dziewczyny
czasami aż mnie bawiła.
–
Jesteś okropny – jęknęła zdegustowana, lustrując mnie uważnie tymi swoimi czekoladowymi
oczętami. To już druga osoba, zaraz po Naruto, która zauważyła u mnie tą
wyśmienitą cechę charakteru.
–
Ktoś musi, skoro ty jesteś taka doskonała – odparłem sarkastycznie, podpierając
twarz dłonią. Mierzyliśmy się wzajemnie spojrzeniami.
–
Sasuke… dlaczego taki jesteś? – zapytała, a ja aż się zakrztusiłem winem. Z
uwagą patrzyła, jak kaszlę.
–
Niby jaki? – wykrztusiłem, gwałtownie mrugając. Czułem jak do oczu napływały mi
łzy. Zakaszlałem jeszcze parę razy i mi przeszło. Westchnąłem głośno, widząc,
jak Saya przeciąga odpowiedź, bijąc się sama ze sobą.
–
Jesteś oschły, kiedyś było inaczej – wyznała, stukając palcami w stół. – I nie
wiem, skąd ta zmiana.
–
Kiedyś może nie miałem na głowie nagrywania płyty? – odparłem chłodno.
–
To nie to – uśmiechnęła się lekko. Co ten uśmiech miał oznaczać?
–
Pańskie zamówienia – przerwał nam kelner, kładąc przed nami talerze. Na moim
było coś mięsnego, z czymś, co przypominało sos. No, ale sam chciałem.
–
Dziękujemy – powiedzieliśmy z Sayą niemal równocześnie, co przyprawiło
mężczyznę o niemałe zbicie. Skinął głową i oddalił się pośpiesznie. Okazało się
jednak, że tak naprawdę, to żadne z nas nie ma ochoty na jedzenie.
–
Co masz na myśli? – ponowiłem temat. Żeby ukryć zawstydzenie kobieta wzięła do
ręki widelec i zaczęła grzebać nim w sałatce.
–
Masz kogoś? – zapytała, a ja uśmiechnąłem się łobuzersko.
–
Dlaczego tak sądzisz? – zaciekawiłem się, całkowicie się rozluźniając. Jeżeli
chodziło tylko o jej durne podejrzenia, to nie miałem żadnego powodu do obaw. Nalałem
sobie wina do kieliszka i upiłem parę łyków. Wolałbym piwo, ale wypadało Sayę
zabrać do restauracji, nie do baru z pijakami mojego pokroju. – Tylko mi nie
mów, że za mało ze sobą sypiamy, bo robimy to codziennie. – Wywołałem na jej
twarzy uśmiech. Zerknęła na mnie spod wachlarza długich, czarnych rzęs.
–
Wiesz – zaczęła odważniej – mam wrażenie, że kiedy jesteś ze mną, to myślami
jesteś tak naprawę gdzie indziej. Nawet podczas seksu… – przyznała.
Z moją byłą –
zaśmiałem się w myślach. Nie sądziłem, że Hiyugashi to zauważy.
–
I co? – przerwałem jej. Mój parodniowy zarost dawał już o sobie znać, toteż nie
mogłem się powstrzymać od smyrania palcami tych upierdliwych włosów.
–
Jak to co? – Zarumieniła się. – Masz kogoś czy nie?
Zastanowiłem
się przez chwilę nad odpowiedzią. Fizycznie nie miałem, ale mentalnie… z
resztą, co ja jej będę się tłumaczyć ze swoich dziwactw!
–
Nie – odpowiedziałem i jak gdyby nigdy nic wziąłem się za jedzenie. Szatynka
przyglądała mi się zbita z tropu.
–
Na pewno? – szepnęła po chwili milczenia.
Dlaczego kobiety są
jednocześnie takie upierdliwe i takie nam – mężczyznom – potrzebne?
–
Na pewno – zapewniłem, przerywając na chwilę pałaszowanie całkiem smacznego
czegoś. To chyba była wołowina, ale kij z tym. – Jak mogłaś tak w ogóle
pomyśleć?
–
No wiesz… – zaczerwieniła się i odważyła nabrać trochę sałaty na widelec –
jesteś sławny, przystojny i pociągasz dziewczyny. Skąd pewność, że nie ulegasz
ich urokowi?
Przez
chwilę miałem ochotę zburzyć swój ponury wizerunek, żeby móc spokojnie wybuchnąć
śmiechem. Ja i uwodzony przez kobiety – o Jezu nie! Co prawda, wiele było już
takich sytuacji, w których laski posuwały się do naprawdę głupich rzeczy,
bylebym tylko zwrócił na nie uwagę, ale nigdy im się nie udawało. Zarówno moje
ciało, jak i umysł skoncentrowane były w tej chwili tylko na Sayi, no i
oczywiście Sakurze, której przy mnie nie było.
–
Jestem przecież taki okropny – powtórzyłem jej słowa, dolewając sobie jeszcze
wina. – Przestań wymyślać. Na chwilę obecną liczysz się tylko ty. – Nie
odpowiedziała mi, zajmując się nareszcie zamówionym jedzeniem.
*
* *
Pokój 672
22:27
22:27
–
I mówię ci – wykrztusiłam z trudem, ocierając łzy – gościu ma na imię Haruka!
Uzumaki
ponownie ryknął śmiechem, padając na panele pokoju. Patrzyłam, jak przyjaciel
zwija się opętańczo, tuż obok mnie. Gdy w końcu zamilkliśmy, chłopak zwrócił na
mnie swoje lazurowe oczęta i powiedział:
–
Ja bym nie wytrzymał i zacząłbym się śmiać.
Prychnęłam,
drapiąc się w nos.
–
Wybacz, ale on mnie po prostu przeraził – wyznałam. – Nie byłam w stanie
wykrztusić słowa, a co dopiero się roześmiać. – Blondyn podniósł się z podłogi
i podszedł do sportowego plecaka, który przytaszczył razem ze sobą ładne parę
godzin temu.
–
Niby co w nim było takiego strasznego? – Zaciekawił się, grzebiąc we wnętrzu
plecaka. – Jak dla mnie to normalny facet, któremu zapewne się podobasz i tyle.
–
No wiesz – uciekłam wzrokiem w bok. Ja podobająca się facetom? Jasne, już to
widzę. – Te jego dzikie oczy niekoniecznie mówiły coś w stylu „jesteś zajebistą
laską, daj mi dupy”…
–
A może on nie chce cię przelecieć? – Uzumaki z dziwnym błyskiem w oku podał mi
puszkę piwa. Uśmiechnęłam się złowieszczo, czując przyjemne dreszcze na
plecach. Dlaczego to zawsze przy nim musiałam łamać zasady?
–
Wątpię – odparłam, odbierając od niego puszkę. Otworzyłam ją sprawnym gestem i
po chwili delektowałam się już dawno zapomnianym smakiem piwa. – Jezu… jak
dobrze.
–
Wiem, że miała być tylko kawa – Naruto zaczął się tłumaczyć – ale wiedziałem,
że będzie ci miło, jak dorzucę coś gratis.
Zaśmiałam
się głośno, odstawiając alkohol. Naruto był zdecydowanie najlepszym, co mnie w
życiu spotkało. Nikt tak o mnie nie dbał. Blondyn usiadł ponownie bardzo blisko
mnie.
–
Jest mi bardzo miło – powiedziałam. Nachyliłam się nieco do przodu i dałam mu
buziaka w policzek. Moje wargi otarły się miękko o jego ledwo wyczuwalny
zarost, co bardzo mi się spodobało. Mój mały mężczyzna. Naruto zarumienił się
gwałtownie, a we mnie wywołało to kolejny atak śmiechu. Uzumaki patrzył
roziskrzonymi oczami na moją wesołą twarz.
Gdy
już się ogarnęłam, w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Mierzyliśmy się
wzajemnie nieodgadnionymi spojrzeniami. Powietrze tak jakby stanęło w miejscu.
Coś dziwnego działo się ze mną. Nagle uświadomiłam sobie, że chciałabym Naruto
traktować jako kogoś więcej, niż jak przyjaciela. Zobaczyłam w nim mężczyznę, który
patrzył na mnie jak na kobietę, a nie upierdliwą, niesprawiedliwą przyjaciółkę.
I
wtedy na myśl przyszła mi chęć pocałowania chłopaka. Tak po prostu. Moje ciało
zareagowało natychmiast i sekundę później byłam już zaledwie parę centymetrów
od ust niebieskookiego. Po jego twarzy przebiegł cień wahania, który
zignorowałam, przybliżając się o kolejne milimetry. Zatrzymałam się jednak,
obserwując, jak jego twarz czerwieni się jeszcze bardziej.
Czyżbyśmy myśleli o
tym samym? – przebiegło mi przez myśl.
Poczułam
dłonie Naruto na swojej tali. Kolejny przyjemny dreszcz przebiegł w dół mojego
kręgosłupa, zawiązując w moim brzuchu niewidoczny supeł. Jego palce podążyły w
górę i nabożnym gestem przeczesały moje długie, zniszczone włosy. Westchnęłam
cicho, przymykając na sekundę oczy. Chyba już zapomniałam, jak to jest być
dotykaną przez mężczyznę w taki właśnie sposób. Bardzo fajne uczucie. Naruto
przybliżył rękoma moją twarz do swojej. Spojrzeliśmy sobie w oczy, tak jakby
zapominając o chwili. I kiedy już prawie stykaliśmy się wargami po moim pokoju
rozszedł się paskudny dźwięk.
Był
to telefon Naruto. Ktoś się do niego dobijał.
Odskoczyłam
od przyjaciela jak oparzona. Uzumaki spojrzał na mnie smutno i podniósł się z
paneli. Gdy podchodził do komody, na której zostawił telefon, jedna część
mojego mózgu próbowała ogarnąć, co się tak właściwie wydarzyło, a druga
zachodziła w głowę, dlaczego mój najlepszy przyjaciel ma na dzwonku „Szaloną
rudą”?
Odebrał
połączenie jednym przesunięciem palca po ekranie. Prawdopodobnie nawet nie
spojrzał na wyświetlacz.
–
Halo? – powiedział dziwnie zdenerwowanym tonem. – Och, to ty. – Słysząc
wypowiedź swojego rozmówcy twarz Uzumakiego przybrała niemal kamienny wyraz. –
O co chodzi? – Jego głos również stał się bardziej beznamiętny niżeli
kiedykolwiek indziej. – Teraz nie mogę, jestem zajęty. Może jutro. Mówię ci –
wkurzył się – że teraz jestem zajęty… Tak, z Hinatą!
Słysząc
imię byłej przyjaciółki, zmarszczyłam brwi, które pociągnęły za sobą czoło.
Domyśliłam się, że Naruto stwierdził „tak, jestem teraz z Hinatą”, jednak cóż
to mogło oznaczać? Dlaczego kłamał?
–
No, super – warknął. – Cześć. – Rozłączył się i odłożył telefon z powrotem na
komodę westchnął głośno, wbijając lazurowe oczęta w sufit. Również wstałam i
podeszłam do mebla. Z jednej z szuflad wyjęłam paczkę swoich ulubionych,
mentolowych papierosów oraz zapalniczkę. Zamknęłam ją uderzeniem biodra.
Następnie wyminęłam bez słowa blondyna i podążyłam w stronę okna. Otworzyłam je
na oścież, wpuszczając tym samym do środka masę wieczornego, letniego powietrza.
Zadrżałam lekko, jednak mimo wszystko wyjęłam z paczki jednego papierosa i
zapaliłam go. Zaciągnęłam się nikotynowym dymem, czując wyraźną ulgę.
W
tym czasie Naruto podszedł do mnie i bez pytania wyciągnął sobie drugiego
papierosa. Ze swojej kieszeni wyjął zapałki i sprawnym gestem go zapalił.
Staliśmy tak przez krótką chwilę w ciszy, słuchając odgłosów wypuszczanej w
naszych ust nikotyny.
Nie
miałam pojęcia, jak on, ale ja biłam się sama ze sobą. Nie wiedziałam, co mam o
nim myśleć. To był mój przyjaciel… z którym o mały włos przed paroma minutami
się nie pocałowałam. I nie wiadomo co jeszcze, znając mnie i moje
niezaspokojone libido. Skłamał o tym, gdzie i z kim jest. Dlaczego? Do tego ten
telefon wyraźnie go wkurzył, jeżeli palił. O co w tym wszystkim chodziło?
–
Kto to był? – zapytałam, pociągając nosem. Spojrzałam ostro w jego twarz,
próbując wyczytać z niej cokolwiek. Chłopak wbił nieobecny wzrok w krajobraz
nocnego Tokio, rozciągającego się pod nami. – Powiesz mi, czy nie? – ponagliłam
go, czując, jak buduje pomiędzy nami mentalny mur. Na krótką chwilę spuścił
głowę, sprawiając wrażenie niepewnego siebie, zganionego dziecka. Gdy ją
podniósł, jego twarz była pełna determinacji, zupełnie, jakby przygotowywał się
do ważnej bitwy.
–
To był Sasuke – wypalił, wertując moją twarz swymi lazurowymi oczami. Serce
zabiło mi mocnej, a w gardle utknęła gula wielkości piłeczki pingpongowej. –
Chciał mnie wyciągnąć na piwo, ale się nie zgodziłem, bo chciałem zostać z
tobą, Sakura.
Papieros
w mojej dłoni wypalił się już prawie do końca. Prawdę mówiąc zapomniałam o nim
zupełnie i zwróciłam na niego z powrotem uwagę dopiero w momencie, w którym
rozżarzony tytoń zaczął parzyć moje palce. Na wspomnienie byłego ukochanego
zgniotłam go w dwóch palcach, chcąc sprawić sobie jak najwięcej bólu.
Dlaczego
samo imię młodszego Uchihy wywoływało we mnie tyle niezrozumiałego bólu?
Nie
znałam odpowiedzi na to pytanie. Uznałam, że nie było się czym przejmować. To,
że ja zerwałam kontakt z Sasuke, wcale nie oznaczało, że Naruto również podjął
taką decyzję. Chcąc ukryć swoje cierpienie, zapytałam dziwnie wysokim głosem:
–
Co tam u niego?
Uzumaki
był lekko zbity z tropu. Zapewne spodziewał się, że na wieść o brunecie
wybuchnę płaczem i będę chciała skoczyć z okna. Zreflektował się jednak szybko,
potrząsając głową.
–
Wszystko w porządku. Jest tylko trochę… – urwał, jak gdyby szukając odpowiednich
słów – zdołowany.
–
Czym? – Pytanie wypadło bezmyślnie z moich ust. Dlaczego mnie to tak
interesowało?
–
Sam nie wiem – odparł po chwili milczenia. – Wiesz, on się zmienił przez te 5
lat. Znowu się w sobie zamknął, niewiele o sobie mówi…
–
Przecież zawsze był taki towarzyski –
zakpiłam, zaplatając ręce pod biustem i opierając się biodrem o parapet.
–
A właśnie, że nie – upierał się. Przewróciłam teatralnie oczami. Sasuke zawsze
żył w swoim świecie, wszyscy o tym wiedzieli. Jeżeli już mówił o swoich
uczuciach, to były to zazwyczaj emocje negatywne. Po tych wszystkich latach był
on w moich oczach skrajnym, podręcznikowym przypadkiem odludka. – Mieszka za
parkiem – dodał, na co wstrzymałam oddech, rozszerzając jeszcze bardziej oczy,
o jeżeli było to w tamtym momencie możliwe.
*
* *
Mój
Boże, powinienem się smażyć w piekle obok Hitlera i Katarzyny II za to, że nie
umiem kłamać! Dlaczego mi to robisz i każesz mi się wplątywać w te wszystkie popierdolone
sytuacje?!
Nienawidzę
Cię!
Nie
wierzę w Ciebie!
Idź
sobie do szatana na herbatkę, żeby dalej się na mnie zmawiać i daj mi święty
(tak, ŚWIĘTY) spokój!
A
sio!
–
Nie martw się – zdobyłem się na to, żeby powiedzieć jeszcze te parę prostych
słów w stronę przyjaciółki, która ledwo co utrzymywała się na nogach, będąc w
szoku. Czułem się strasznie, patrząc bezczynnie, jak Sakura próbuje ogarnąć te
wszystkie informacje. Nie chciałem być na jej miejscu. – On nic o tobie nie wie.
– W jej oczach pojawił się błysk, który kojarzył mi się z narkomanem, który
usłyszy hasło „amfa za darmo”. – Chodź.
Zrobiłem
krok w jej stronę i ująłem jej dłoń. Dziewczyna chciała się wyrwać, jednak
zacisnąłem mocno na niej swoje palce, tak, że ledwo co mogła poruszyć ręką.
Złapałem jej spojrzenie pełne wściekłości. Zignorowałem je.
–
Puść mnie – warknęła. – Wyjdź, chcę być sama.
–
Nie zostawię cię – odparłem. W jej oczach ni z tąd ni z owąd pojawiły się łzy –
za dobrze wiedziałem, co one mogły oznaczać. Lo nie miała prawa znowu się
pociąć.
Zawahałem
się.
Z
jednej strony kochałem ją tak bardzo, że byłbym w stanie zrobić dla niej
wszystko. Zabiłbym się, gdyby tego chciała. Z drugiej jednak moje sumienie
krzyczało, żebym ignorował głos serca. Oczywistym były zamiary Sakury, do
których za wszelką cenę nie mogłem dopuścić.
Haruno
zacisnęła usta w cienką, niemal niewidoczną kreskę. Jej ramiona zaczęły
delikatnie drgać pod wpływem pojedynczych, spływających po policzkach łez
zielonookiej. Zacisnęłam na talii palce i skuliła się w niemym geście wstydu.
Moje
serce umarło, widząc, co się z nią stało pod wpływem Sasuke.
_____
Tytuł: Czarny HIFI, Pezet - Niedopowiedzenia
Tytuł: Czarny HIFI, Pezet - Niedopowiedzenia
Cierpiąca
Nanase
Zajebisty rozdział! Nie ma co zaszalałaś Nie mam ci za złe że tak późno rozumiem ze szkola itp.
OdpowiedzUsuńPrzybyłam!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że historia wciągająca, choć nie należy do gatunku, który miłuję. Całą poprzednią serię rozdziałów przeczytałam w jeden dzień i chcę powiedzieć jedno... Ja się prawie załamałam psychicznie! Rozumiem, że opowiadanie ma mieć ciężki, mroczny klimat, ale to dla mnie za wiele. Sakura jest niepełnym samobójcą, Sasuke się pieprzy z Sayą, Naruto jest zakochany do szaleństwa w Haruno, Bożee... nie wyrabiam... Tak. Zdecydowanie nie jestem miłośniczką tego typu gatunków, co jednak nie oznacza, że mi się nie podobało. Bo podobało. Nawet bardzo. Twój styl pisania trafia do mnie, a to wyczyn, bo jeśli o to chodzi, to jestem bardzo wymagająca.
Co do rozdziału:
Ołłł, to takie urocze, że pomimo minionych pięciu lat Sasuke nadal myśli o Sakurze. Nawet, jeżeli teraz mieszka (i sypia) z Sayą, to swoje serce na zawsze powierzył Haruno i bardzo mi (jako czytelniczce) to odpowiada.
Gdy Uzumaki przyszedł w odwiedziny do Sakurci było całkiem sympatycznie. Na początku, bo potem zrobiło się niebezpiecznie. Ten nie-do-końca pocałunek wbił mnie w fotel. Nie, nie i jeszcze raz nie! Tak być nie może! Chwała Sasuke za to, że zadzwonił i przerwał tą scenę!
Jeżeli Lo znów się potnie, to ja wyskoczę przez okno. Serio. Będziesz mnie miała na sumieniu! A mieszkam na dziesiątym piętrze, więc szanse przeżycia są bliskie zeru.
Reasumując: opowiadanie dobre, choć z bardzo ciężką atmosferą.
Weny!
Shori Chan
Ojej.
UsuńPrzykro mi, że masz przeze mnie zrytą psychikę :c To przygnębiające! Ale to opowiadanie ma klimat jaki ma i nic nie można na to poradzić. Miło mi, że Ci się podoba.
Jesteś chyba pierwszą osobą, która uważa, że mimo wszystko zachowanie Sasuke jest urocze. NARESZCIE NIE JESTEM SAMA! <3 Poza tym zgadzam się z tym, że chłopaczyna ma świetne wyczucie czasu. Co nie zmienia faktu, że radzę przywiązać się do krzesła, bo można będzie upaść przez tego Naruto ^^
Liczę na to, że się przeze mnie nie zabijesz, byłoby to bardzo niemądre z Twojej strony. Życzę szczęścia i natchnienia do dalszego czytania :)
Pozdrawiam, Nanase.
Ojej, dziękuję bardzo za dedykację! Aż mi się miło zrobiło :) Hah, rapsy najlepsze na wszystko! :D Muszę przyznać, że to właśnie najlepiej przy nich mi się cokolwiek pisze :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję!
I życzę mnóstwa weny! Pozdrawiam :3
Ahoj!
OdpowiedzUsuńNie wyobrażasz sobie mojej radości, gdy wchodzę na blogspota, a tu pojawia się Twój rozdział.
Sam początek zwalił mnie z nóg. Sayi nigdy nie lubiłam i nie polubię, no chyba, że ewentualnie przejdzie nie wiadomo jak wielką zmiane. Na obecną chwile irytuje mnie nawet, gdy się nie odzywa... " poproszę letnią sałatke '...jasne! Niech się przyzna, że wpierdala hamburgery po kątach, a nie!
Co do Sasuke, to irytuje mnie jednak fakt, że okłamuje Saye. Mimo, że jej nie znoszę, to nie chciałabym być traktowana tak jak ona, to by mnie doszczędnie zniszczyło, dlatego też nie życzę Sayi. No tylko tej pustyni z klockami lego, wściekłych rosomakiem i koncertem Chwastowskiego... No, ale wracając do Sasuke... dobrze wiedzieć, że nie zapomniał o Haruno po tylu latach. Miłość może jednak istnieje.
Naruutoo, ostatnio mam do niego taki cholerny pociąg! Jest taki jwmsndbrikadmwksns.
No i w tym rozdziale jeszcze bardziej zmiękczył moje swerce! Jakbym to ja była w tym pokoju zamiast Haruno, to bym się na niego rzuciła, dosłownie.
Nawet ta delikatna akcja NaruSaku mnie nie wkurzyła. Ba! Nawet miałam nadzieję, że się pocałują! A mówi to fanatyczka SasuSaku...
Na koniec dodam, że kocham Twoją twórczość, ale to już wiesz i tak strasznie nie mogę się doczekać nowego rozdziału.
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę jak najwięcej weny!
P.S. Zapomniałabym podziękować! Dziękuje! Właśnie nabrałam weny, żeby w końcu wziąść się za dalszą część rozdziału Kronik! Jeszcze raz śliczne dziękuje!
/ ~ Kim EveLin.
Biedna Sakura. :c szkoda dziewczyny ;c Życzę weny i czasu na pisanie ;)! Pozdrawiam i zapraszam do mnie na Omoide ^^ a a no i dobrze że nie było tego pocałunku :o Zawału bym dostała :o
OdpowiedzUsuńPolly-chan ~
Witam,
Usuńradzę zakup ciśnieniomierza i proszeczków na nadciśnienie oraz zapisanie się na kontrolę do kardiologa, ponieważ pomiędzy Sakurą, Naruto i Sasuke będzie jeszcze nie jedna i bardziej odważna akcja.
Pozdrawiam :) Nanase
Kocham Cię;_; Dawaj mi te rozdzialy bo sie zesram serio xd Nic dodac nic ujac ❤❤❤
OdpowiedzUsuńkiedy bedzie nowy rozdział.?
OdpowiedzUsuńJest 2.17 .
OdpowiedzUsuńTak bardzo kurwersko chce mi się spać.
Ale musiałam przeczytać wszystkie rozdziały xD.
Czuję,że mam już oczy kobry,ledwo widzę,więc jeżeli pojawi się jakiś błąd,wiedz,ze widocznie moje trybiki już nie trybią tak jak trybić powinny xd.
Sakura to taka troche psychopatka przez tego Saska .
Ja tam bym chciała,żeby przespała się z Naruto.
Najlepiej na biurku xD .
Ja i te moje pomysły,heh ^^ '' .
Przepraszam.
Powracając do twojego rozdziału.
Porzygałabym się,gdybym mówiła przy jedzeniu o seksie xd . Serio,nie wiemy co oni robią w tym łóżku,co preferują,może jakieś narzędzia wchodzą w grę xD
Hahah xd.
Sory,gadam od rzeczy xd.
Poinformuj mnie o nn.
I zapraszam do mnie na http://dakara-kanashii.blogspot.com/ ,dopiero zaczynam xD
Dobry. ;3
OdpowiedzUsuńW końcu zebrałam się by dodać komentarz. B| Mam zapłon, ja to wiem. Ale chyba najważniejsze jest to, że dodaję komentarz. B|
Opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podoba! Cudny jest. <3 Choć cudny to za mało powiedziane. Jakie miałam szczęście, że po jakimś czasie znów odnalazłam linka! I to wielkie. ;3 (Moja tendencja do gubienia linków do blogów, które czytam jest załamująca!) Ale mniejsza z tym.
Uwielbiam SasuSaku w życiu realnym, a w szczególności szkolne. <3 I na pewno, między innymi temu bardzo spodobał mi się Twój blog. ;3 Nie spodziewałam się takiego zakończenia pierwszej serii. Pomysły Ty to masz. I co wielkie. ;3
Strasznie nie lubię tej całej sayi czy jak jej tam. >.< W każdym bądź razie nie jest warta zapamiętania! I nigdy nie będzie! Za to co zrobiła, to niech zapomni o tym! I ma dziewczyna tupet. >.< Specjalnie chciała rozwalić związek Sasuke (o tym panie i jego zachowaniu później) i Sakury. Jak tacy ludzie mogą istnieć? No jak?! I jeszcze żadnego wstydu nie miała! Ja tego czegoś nie rozumiem. >,< I nawet nie mam zamiaru próbować.
A Sasuke! I skończony dupek, wieki dupek! (lecz to dupków najbardziej kochamy) Ja on do jasnej ciasnej mógł tak zrobić?! No ja?! Po pierwsze: Nie walczyć o Sakurcię! Po drugie: Jak z nim zerwała, to miał ją daleko gdzieś. Po trzecie: Gdy już całkowicie ją zlał, to do tej całej sayi pobiec! I z nią się pieprzyć! No do jasnej ciasnej, jak?! I jeszcze z nią zrobić to jak Sakurcia była za ścianą obok! Czy on nie ma wstydu? No jak tak można?! No jak?! Po czwarte: Jak Sakurcia zniknęła to czemu do jasnej cholery nie poszedł ją szukać?! Albo chociaż jak już wyprowadził swoich rodziców, to nie wynajął detektywa i nie szukał jej? No dlaczego nie pomyślał o tym?! On chyba nie umie myśleć. (Nie chyba tylko na pewno!) Po piąte: Jak tak szybko mógł się związać z tą całą, nie chce pamiętam imienia i nie chce mi się szukać, bo nie lubię jej i nie chcę pamiętać nazwy tego czego. No jak?!?! I po któreś tam: Mówi, że kocha Sakurę, ale jakoś po jego czynach tego nie widać. >.<
A co do Naruto. Prawie ją pocałował! Co on sobie myśli?! Taki z niego przyjaciel! Nie jest dobrym przyjacielem wobec Saska! A myślałam, że jest lojalny, ale niestety się przeliczyłam. Choć do Sakurci może i jest. Ehhh... ale przynajmniej nie jest taki jak Sasuke. Choć tyle dobrze.
Nie lubiłam matki Sakury. >.< Wyżywała się na niej! Miała do niej jakieś problemy, a jak to jej wina była. >.< Głupia babka. >.< Ale na szczęście ojca i rodzeństwo miała spoko. Gdyby od jej matki otrzymała choć trochę tej matczynej miłości, na pewno było by inaczej. Nie rozumiem jak można być taką matką. I nawet nie chcę zrozumieć. >.<
Jestem strasznie ciekawa czo wyniknie ze znajomości jej nowej kapeli. Czoś czuję, że będzie ciekawie, i to bardzo. ;3 Ciekawie zostali dobrani. Tsunade ma nosa. B|
Choć najbardziej ciekawi mnie reakcja Sasuke na wieść, że Sakura żyje i była koło jego nowa. B| [Przywali Naruciakowi za to? {Mam nadzieję, że bójka z ich strony wystąpi. ;3} :D] A najbardziej czekam na reakcje tej kreatury, na wieści, że Sasuke z nią zrywa, bo odnalazł Sakurcią i ją woli. B| Nie będzie mi wtedy babki szkoda. xd I dobrze jej tak będzie. ;3
No czóś, niestety trochę krótko, lecz niestety nauka wzywa. >.< Na pewno coś zapomniałam dodać. >.< Mówi się trudno.
I jakbym zapomniała! Czytając tego bloga, wydajesz się naprawdę ciekawą osobą do poznania. ;3
Życzę dużo weny. I wiedź, że oczekuję na następne rozdziały! (I niech mi się szybciutko pojawią!)
Pozdrawiam cieplutko. ;3
Ps. Jest możliwość powiadamiania mnie o nowych rozdziałach na gg. Jeśli tak, to je zostawiam: 49755649