ZAPRASZAM DO LAJCZENIA MOJEJ STRONY NA FB. ZAWSZE DAJĘ TAM LINKI DO NOWYCH ROZDZIAŁÓW W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI. BĘDĘ SIĘ RÓWNIEŻ STARAĆ O INFORMOWANIE WAS O WSZELKICH KOMPLIKACJACH I TAKICH TAM ;)
23 lipca
Okolice godziny 16
„Nora” Sakury
Gdybym miała namalować swoje emocje, pomalowałabym
całą kartkę na czarno. Jedni mogliby powiedzieć, że to oznaka smutku. Po części
mieliby rację, jednak ja myślę, że to byłaby bezkresna otchłań wewnątrz mnie. Czarna
dziura niekończących się potrzeb, pragnień i wspomnień. Czułam się pusta, jak
lalka. To było okropne.
Z Uchihą nie widziałam się od zakończenia roku.
Sama już nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy może raczej pochlastać z tego
powodu? Och, jaka ja byłam rozdarta emocjonalnie! Nie mogłam o nim zapomnieć.
O jego zimnej twarzy, rozświetlającym uśmiechu,
silnych ramionach, dzięki którym mogłam poczuć się bezpiecznie jak nigdzie
indziej. O losie, dlaczego akurat on?
Od paru tygodni nie wychodziłam z pokoju. Wiem, to
dziwne. Jednak mi wcale to nie przeszkadzało. Z resztą, nie tylko mnie –
reszcie domowników również. Tym razem nikt nie pukał. Nikt nie wołał. Nikt się
nie przejmował. I dobrze. Zawsze czułam się przez nich zaniedbana i odtrącona,
więc co za różnica? Oczywiście, moja rodzina była wyjątkiem, bo poza nią świat
nagle zaczął się mną mocniej interesować.
Codziennie otrzymywałam od Naruto setki telefonów i
wiadomości. Było to nieznośne do tego stopnia, że wyłączyłam na jakiś czas
telefon i wylogowałam się z Facebooka. Ino i Kiba też się starali nie zostawiać
mnie samej, przykładowo każdy dzień aż do przedwczoraj spędzała u mnie
Yamanaka. Itachi to Itachi, on jedyny rozumiał, że jeżeli chcę się odizolować,
to znaczy, że tego potrzebuję. To by było na tyle. Moje refleksje przerwał
dzwonek telefonu, który włączyłam po tym, jak uspokoiłam Naruto.
Bez patrzenia na ekran odebrałam, myśląc że to
ponownie Uzumaki. Jakież było moje zdziwienie, gdy przykładając słuchawkę do
ucha usłyszałam ponure:
– Widzę cię. – powiedział Sasuke. Ciarki przeszły
mi po plecach. Był taki zimny, jak to on. Ale chyba to w nim najbardziej zawsze
lubiłam.
– Czego chcesz? – zapytałam, odwracając się w
stronę domu Uchihy. Zobaczyłam jak brunet lustruje mnie tymi swoimi oczami. Wstrzymałam
oddech, oczekując odpowiedzi.
– Dzisiaj mam urodziny, mogłabyś być milsza. –
warknął, na co tylko prychnęłam. Po chwili wymownej ciszy z mojej strony dodał
– Mam do ciebie sprawę, chodź do mnie.
– Ostatnim razem jak u ciebie byłam, to pieprzyłeś
się z Hiyugashi za ścianą. – odparowałam, starając się zachować spokojny wyraz
twarzy – Później twoja matka zawiozła mnie spanikowana na pogotowie, chociaż to
ona bardziej potrzebowała pomocy. Wybacz, Uchiha, ale ja mam dość takich akcji.
– A co to, moja wina, że ty się pochlastałaś bez
powodu, a moja mama boi się krwi? – oburzył się. Przewróciłam oczami, on
również – Czekam.
Rozłączył się. Oczywistym było, że się posłucham.
Posłałam w jego stronę mordercze spojrzenie, poczym zlazłam z okna i skompletowałam
sobie strój. Nie pójdę do niego przecież w starej koszulce i majtkach, prawda?
Ostrożnie otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz,
który świecił pustkami. Zeszłam po schodach, nasłuchując odgłosów krzątaniny
matki w kuchni lub ryczenia telewizora w dużym pokoju. Dało się słyszeć obydwa,
więc śmiało przemknęłam do przedpokoju. Niestety, wpadłam na Kaigo.
– Och, Sakura! – zawołał zdziwiony – A gdzie ty się
wybierasz?
– Ja… – zaczęłam cicho, jednak w tym samym momencie
do przedpokoju wparowała mama, mówiąc:
– Wyszła z nory?*
Wkurzyłam się. Nienawidziłam, gdy ta kobieta
nazywała mój śliczny pokoik norą. Wszystko przez to, że całe dnie było to
pomieszczenie zasłonięte i zamknięte, niczym nora kreta. Nie powinna była tego
robić, jednak robiła. Nigdy nie szczędziła mi słów krytyki. I w tamtym momencie
zdecydowałam, że położę temu kres. Nie będę tego dłużej znosić. Ale to później.
Teraz najważniejszy był Sasuke.
Pocałowałam Kaigo w policzek, a matkę obrzuciłam tylko
przelotnym spojrzeniem. W mych oczach nie zasługiwała na nic więcej. Włożyłam
buty, sięgnęłam do klamki i wyszłam, cicho zamykając drzwi.
* * *
Słysząc dzwonek do drzwi szybko do nich podbiegłem.
Parę głębszych wdechów i pociągnąłem za klamkę. Zachłysnąłem się widząc zamiast
Haruno istotę nie z tego świata. Taka wydała mi się wtedy piękna.
Ubrała się w białą koszulę, bez rękawów a z
kołnierzykiem. Prześwitywał przez nią czarny stanik, jednak nie przeszkadzało
to w niczym. Bluzkę wciągnęła w koronkową spódnicę do połowy ud, w kolorze
smoły. Do tego założyła czarne trampki przed kostkę. Wyglądała jeszcze bardziej
dziewczęco niż normalnie. Zachwyciłem
się nią.
Niezwykle zadziwił mnie fakt, iż Sakura odsłoniła
nareszcie nogi i ręce. Czyżby w końcu zmądrzała i zauważyła, że w upał nie łazi
się ubranym jak na zimę? Albo może znudziło jej się to całe udawanie? Tak, czy
siak brunatne, szerokie i długie szramy paskudnie kontrastowały z jej piękną,
mleczną skórą. Zmiękły mi nogi, gdy pomyślałem, że mogła je sobie zrobić z
mojego powodu. Spojrzałem chłodno na jej twarz.
Chyba ostatnio przesadzała z narkotykami. Nawet,
gdyby próbowała komukolwiek wmówić, że cierpi na bezsenność, to i tak nikt by
jej nie uwierzył. Wyglądała starzej niż miesiąc temu, w dodatku te otumanione
oczy z sinymi księżycami pod sobą… mówiły wszystko. Kolejny powód mych
zmartwień – dzięki, Sakura. Ona również z zaciekawieniem zadarła na mnie głowę.
Mimo wszystko, jej oczy lustrowały mnie nieprzyjaźnie.
– Czego chciałeś? – zapytała beznamiętnie na
powitanie. Zirytowałem się.
– Musimy pogadać. – odparłem, wciągając ją
stanowczo do środka. Przejechała podeszwami po parkiecie, wywołując tym
przeraźliwy, przeszywający dźwięk. Tuż po zamknięciu drzwi wyrwała mi się
gwałtownie. Puściłem ją. Nie będę się przecież z nią szarpać, bądźmy
cywilizowanymi ludźmi.
– Co się tu dzieje? – spytał Itachi, pojawiając się
idealnie pomiędzy nami. Od kąd różowowłosa pocięła się u nas w domu, mój brat
starał się ją trzymać jak najdalej ode mnie. Z jednej strony przesadzał, jednak
z drugiej ja również nie byłem bez winy. No cóż, ja nie chciałem uprawiać seksu
z Sayą, ale ona się uparła. No to jej uległem. Od kiedy to ja się stałem taki
podatny na dziewczyny? Może to przez to, że mimo wszystko Hiyugashi była
bardziej kobieca od Haruno?
– Nic. – warknąłem.
– Nie z tobą rozmawiam. – prychnął zniesmaczony i
przygarnął Sakurę do siebie – Wszystko w porządku?
– Zostaw nas – poprosiła cicho. Brat spojrzał na
nią uważnie, podobnie jak ja. W jej oczach dostrzegłem zmęczenie całą tą
sytuacją. Pewnie chciała mieć już tą naszą rozmowę za sobą, tak samo, jak ja.
– Na pewno? – dociekał, chcąc uzyskać pewność. –
Nie musisz z nim gadać, jeżeli nie chcesz.
– Kiedy ja chcę! – uparła się – I zejdź z niego. To
twój brat, a nie Hitler. Nie możesz go nienawidzić tylko ze względu na mnie.
– Jak wolisz. – stwierdził, patrząc na mnie nie
ufnie – Przepraszam, Sasuke.
– Nie ma sprawy. – mruknąłem.
– Co nie zmienia faktu, że będę miał was na oku. –
pogroził jej palcem.
– A tylko spróbuj nam przeszkadzać. – warknęła,
uśmiechając się mimochodem. Prychnąłem z pogardą. – Prowadź.
* * *
Boże, mój Boże, dlaczego jestem tak wielką idiotką
i masochistką, że tu przyszłam? Jaki masz cel w tym, żebym musiała patrzeć na
jego niedostępną twarz? Jaki plan ułożyłeś dla mnie? Oczywiście, wiem jak
skończy się dzisiejszy dzień. Zastanawia mnie, czy Uchiha ma być tylko
urozmaiceniem ostatniego dnia mego życia, czy może ma odegrać w nim jakąś
większą rolę? Cała spięta podążyłam za nim w głąb korytarza na piętrze.
W jego pokoju nic się nie zmieniło. Chyba, że
przywiązywać by uwagę do porządku, jaki w nim panował, a raczej jego braku.
Okropność. Doprawdy, nie wiedziałam, jak można doprowadzić pomieszczenie do
takiego nieładu. Chociaż może tylko przesadzałam? Jak się żyje w
przestrzeniach, gdzie nie ma ani grama kurzu, to ciężko przebywać chwilę
gdzieś, gdzie jest go od groma. W tle grało radio. W połączeniu z panującą
wszędzie wysoką temperaturą tworzyło to ciekawą atmosferę… taką leniwą, jak
zawsze w wakacje. Właśnie takie dni lubiłam najbardziej. Leniwe, ciepłe i pełne
swobody. Wolność, to ostatnio było jedyne, czego chciałam od życia w tym dniu.
Sasuke usiadł po turecku na łóżku. Bez żadnego
zaproszenia zrobiłam to samo, czując, że i tak nie ma nic przeciwko. Nigdy nie
miał. Pamiętałam oczywiście o tym, by ułożyć spódniczkę tak, żeby nie pokazywać
majtek. Nie miał prawa ich oglądać. Siedzieliśmy chwilę w krępującej ciszy, jednym
uchem słuchając dedykacji jakiejś dziewczyny w radiu. Żeby rozładować tkwiące
we mnie napięcie zaczęłam skubać koronkę przy spódnicy. Prezent od taty na
zakończenie roku. Była piękna. Poczułam jak chłopak mi się przygląda.
– Co się właściwie wtedy stało? – zapytał cicho, a
ja zmarszczyłam brwi.
– Mógłbyś to sprecyzować? – poprosiłam. – Dużo
rzeczy się zdarzyło wciągu ostatnich miesięcy.
– Miałem na myśli nas. – uściślił, podpierając
twarz dłonią.
– Nas? – zdziwiłam się – Pomiędzy nami przecież
wszystko gra. Nic się nie stało.
Chłopak przyjrzał mi się ponownie. Znowu świdrował
mi duszę. Westchnęłam przeciągle i również na niego spojrzałam, błagając o
litość.
Oczywiście, wiedziałam, że chodzi mu o to, że się
pocięłam przy jego bracie, podczas, gdy on uprawiał z Sayą seks dokładnie w tym
pokoju. Swoją drogą, szybko się uwinęła. A on? Myślałam, że nie kłamał, kiedy
mi mówił, że jego to nie kręci. Chociaż, pewnie powiedział tak tylko ze względu
na mnie.
– Sakura, wiesz o co mi chodzi. – jęknął.
– Niby co chcesz wiedzieć? – wzburzyłam się – Mam
ci pokazać, które to dokładnie blizny, czy jak?
– Obejdzie się. – żachnął się – Właściwie, to
wolałbym, żebyś je schowała.
– Twoje niedoczekanie. – mruknęłam.
– Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał. Westchnęłam.
– Miałam dołka. – zaczęłam. – Tak właściwie, to był
pomysł Itachi’ego. A mi wydało się, że to będzie tak cudownie, gdy zrobię to
tak, jak za pierwszym razem. No i jeszcze wy… – urwałam. – To bolało.
– Spodziewam się. – odparł – Mi też nie było
przyjemnie ze świadomością, że siedzisz za ścianą… swoją drogą, ładnie ci
wyszło to „Paradise”.
– Dzięki. – uśmiechnęłam się lekko. – Liczyłam, że
ci się spodoba. Ale… skoro tobie nie było miło, to po jaką cholerę to robiłeś?
– Od niechcenia. – odpowiedział, patrząc na moje
ręce. – Tak jak ty się od niechcenia czasami tniesz.
– Dobra jest? – zapytałam, chcąc skierować temat w
jego stronę. Cięcie się z nudów było tym, czego nienawidziłam w sobie
zdecydowanie najbardziej.
– Nie będę z tobą o niej rozmawiał. – powiedział
cicho, wyraźnie zawstydzony. Uśmiechnęłam się szerzej. Był taki uroczy, mimo
wszystko.
– Nie ma się czego wstydzić. – zaśmiałam się.
Zdumiony chłopak zwrócił na mnie swoje oczy.
– Jeżeli już musisz wiedzieć, to tak, jest dobra. –
burknął oburzony – Chociaż myślę, że z tobą byłoby zupełnie inaczej… – urwał,
patrząc na mnie z zainteresowaniem. Na chwilę się przestraszyłam. – Pójdziesz
ze mną na rampy?
– Co? – zdziwiłam się tą nagłą zmianą tematu.
– Będzie mi miło, jeżeli przyjdziesz. –
kontynuował. Zachłysnęłam się powietrzem.
Czy on naprawdę myślał, że przyjdę na rampy? Ledwo,
co zmusiłam się, żeby przyjść tutaj, do jego domu. Chce żebym poszła z nim tam,
gdzie nie dość, że będą wszyscy z naszej paczki, to jeszcze Saya! Chyba go
popierdoliło. Już miałam zaprzeczyć, gdy nagle przypomniałam sobie o Naruto i
Ino. Liczyli, że jednak przyjdę. Nie mogłam karać ich za błędy Sasuke. No i co,
jak co, ale Uchiha był na mojej osiemnastce, więc jednak miałam u niego jakiś
tam dług wdzięczności. Poza tym… zanosiło się na to, że to byłaby moja ostatnia
impreza w życiu.
– Sakura? – powtórzył się. Musiałam mu odpowiedzieć.
– No, pewnie będę. – westchnęłam głęboko, mrugając
gwałtownie.
– Jak to „pewnie”? – Sasuke przewrócił oczami.
– Nie wiem, czy warto tam iść. – jęknęłam, a widząc
jego minę, dodałam – Wiesz, istnieje taka możliwość, że twoja nowa dziewczyna
zrówna mnie z błotem.
Brunet nagle złapał mnie za nadgarstki i naparł na
mnie. Upadliśmy na łóżko, jak za dawnych dobrych czasów. Tego się nie
spodziewałam.
– Nigdy nie mów na nią „moja dziewczyna”. –
powiedział z brzytwą w głosie. Przeraziłam się jego zimnych i zdecydowanych
oczu. Odwróciłam twarz, wtulając się w świeżo wypraną pościel. – Tylko ty nią
byłaś. Ja i Saya to nie związek, tylko seks. To ona ubzdurała sobie, że z nią
chodzę.
Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Jego dotyk
bolał mnie, ale to był taki przyjemny rodzaj bólu.
– Zerwaliśmy ze sobą. Ja z tobą zerwałam. – powiedziałam
bez przekonania. – Chcę, żebyś był szczęśliwy. Nie musisz przecież przede mną
kłamać.
– Wcale tego nie chcesz. – stwierdził poważnym
tonem, uważnie lustrując moją przerażoną twarz. – Gdybyś chciała mojego
szczęścia w życiu byś mnie nie zostawiła.
– Nie kłam, proszę cię. – błagałam, czując się
nagle strasznie ciężko w środku. – I puść mnie. Nie jesteśmy już razem, nie
masz prawa naruszać mojej przestrzeni.
– Nie kłamię. – zaprzeczył. – Chcę z tobą być. –
wyznał.
– Sasuke… – jęknęłam, czując, że zaraz coś sobie
zrobię.
– Co? – spytał głucho.
– Dlaczego? Co ja się nagle stałam taka dla ciebie
ważna? Wcześniej jakoś ci nie przeszkadzało, że… ty… z Sayą. – urwałam,
przypominając sobie co czułam, słysząc jej jęki. To było obrzydliwe, że leżałam
w tym samym miejscu, co ona – Jeżeli zaraz mi palniesz, że mnie kochasz… .
Kątem oka zobaczyłam, jak na mnie patrzy. Tak jak
wtedy, w tym parku, na początku listopada. Przez chwilę, wydało mi się, że on
mówi prawdę. Chciałam, żeby tak było.
Zaskoczyło mnie, gdy chłopak położył głowę w tym
dołku, w dole mej krtani. Rozpiął trzy pierwsze guziczki od koszuli i przejechał
nosem po skórze w tym miejscu. Zadrżałam, niczym liść na wietrze, a Sasuke
westchnął z uwielbieniem i zamknął oczy.
– Kocham cię, Sakura. – wyznał.
Serce zabiło mi trzy raz mocniej a z lewego oka
popłynęły dwie, samotne łezki.
Jak to, kocha?
– Sasuke… – wyszeptałam jego imię, łapiąc jego
twarz i przyciągając do własnej. Chłopak z mrocznym głodem w oczach złączył
nasze usta w pełnym pasji i tęsknoty pocałunku.
Jeżeli to ma być ostatni mojego życia, to co mi szkodzi?
Wplotłam palce w jego hebanowe, rozczochrane włosy.
On rozpiął wszystkie guziki w mojej bluzce do końca. Oderwał się ode mnie i
spojrzał pytająco.
Przecież jeszcze parę minut temu próbowałam się mu
wyrwać. A teraz? Chciałam więcej. Chciałam go poczuć. Bardziej, niż
kiedykolwiek wcześniej. Jak mężczyznę. Mojego mężczyznę. Pragnęłam, żeby był
mój. Tylko mój. Całym swym ciałem oraz duszą.
Dlatego pozwoliłam sobie, ku jego zdumieniu
ściągnąć z niego białą bluzkę. Nie opierał się, wręcz przeciwnie. Szorstkimi,
zwinnymi palcami muskał mój brzuch, co wywoływało w głębi mnie dziwne, ciepłe
uczucie, którego nigdy wcześniej nie czułam. Cała rumiana, pozwoliłam mu by
składał na nim pocałunki. Mokre i gorące. Sama zaś jeździłam dłońmi po jego
karku i silnych ramionach.
Nie wiedziałam co, ale to coś samo mną kierowało. Tak
jakbym wiedziała, co robić, choć nigdy wcześniej tego nie robiłam. Ba, ja nawet
o tym nie myślałam! Gdy tylko
uświadomiłam sobie, co robię, przeraziłam się potwornie. Uchiha czując moje
nagłe napięcie przerwał i spojrzał na mnie z obawą.
Nie myślałam o konsekwencjach. Myślałam tylko o
nim. O jego smaku. Zapachu. O tym, co mnie czeka i jak bardzo tego pragnę.
Właśnie z nim. Tylko i wyłącznie z nim.
Swymi dłońmi niepewnie zjechałam w dół. Sama nie
wierząc we własną odwagę odpinałam guziki od jego spodni.
Jeden.
Drugi.
I trzeci.
Zamknęłam oczy, czując jak opuszkami palców
głaszcze moje piersi. Czułam, jak me ciało przechodzi prąd, gdy tylko się do
nich zbliżał. Szorstkimi dłońmi jeździł po całym moim ciele odbierając
trzeźwość myślenia. Wstrzymując oddech, przejechałam miękko dłonią po
podbrzuszu chłopaka i jeszcze niżej, po zaskakującej twardości, jak dotąd mi
jeszcze nieznanej.
Nieoczekiwanie Uchiha oderwał się od moich ust,
sycząc cicho. Otworzyłam oczy i wtedy zatopiłam się w jego własnych,
ogarniętych mrocznym, nieodgadnionym głodem. Poczułam jak napięły się wszystkie
mięśnie chłopaka.
O Boże… co ja robię? –
zapytałam się sama siebie.
Nagle zrobiło mi się niewiarygodnie gorąco. Sama
nie wierząc we własne odruchy przyciągnęłam go do siebie, łapczywie chwytając
jego wargi i kontynuowałam tą drobną, miłą dla nas obojga czynność. W miarę
upływu czasu chłopak powoli się rozluźniał. Wtedy też Sasuke przerwał tą
pieszczotę, stanowczo się ode mnie odsuwając.
Ukląkł i popatrzył na mnie uważnie. Nie czułam już
zawstydzenia.. Spojrzałam się na niego pytająco. W odpowiedzi, złapał mnie delikatnie
w tali i przyciągnął do siebie. Pochwycił mą wargę, ssąc ją przez moment. Później
pocałował z finezją godną prawdziwego mężczyzny. Oddałam mu każdą pieszczotę z
osobna i z zaangażowaniem godnym najbardziej doświadczonej kochanki. Znów
odsunął się ode mnie. Odgarnął mi włosy z twarzy i spojrzał głęboko w oczy.
– Chcesz mnie? – zapytał. Oparłam głowę na jego
ramieniu, wtulając się w jego szyję. – Chcę to usłyszeć jeszcze raz. Sakura… chcesz
mnie?
Musnęłam wargami jego szyję, podczas gdy on z
delikatnością do niego nie podobną głaskał mnie po plecach. Czy ja go chciałam?
O rany, oczywiście. Jak nikogo innego, nigdy
wcześniej. Pragnęłam go tak, jak kobieta powinna pragnąć mężczyznę. I nie, nie
chodziło mi o seks. Chodziło o miłość. Najprawdziwszą i bardziej nieszczęśliwą
od Romea i Julii.
– Chcę… – powiedziałam, delikatnie gryząc jego
małżowinę uszną – Pragnę. Pragę cię kochać, Sasuke–kun.
Po tych słowach brunet popchnął mnie na łóżko.
Jednym, zwinnym gestem podwinął moją spódnicę i równie szybko zdjął mi majtki.
Pomimo tego, czego się spodziewałam, nie spojrzał tam. Położył się na mnie i
pocałował namiętnie, co rusz ssąc delikatnie me wargi i drażniąc palcami
piersi. Przerywał te czynności tylko po to, by wyszeptać jakby sam do siebie:
– Moja.
Tak, ukochany. Tylko twoja. Na zawsze. Nikogo innego.
Nigdy. Wiem, że się o to postarasz, jednak nie musisz. Zawsze będę twoja.
– Sasuke… – jęknęłam, gdy jego usta niespodziewanie
znalazły się tuż przy tym miejscu, którego nigdy nikomu nie pokazałam. Na twarz
wylał się rumieniec. Tym jednym dotykiem sprawił, że już sama doprawdy się
pogubiłam w tym, czy jestem zawstydzona, jak nigdy, czy może pragnę więcej.
Och rany! Czy to możliwe? Czy to się dzieje
naprawdę? Czy takie uczucie istnieje w tym okrutnym świecie?
– Jesteś idealna. – wymruczał, buchając falą
ciepłego, łaskoczącego oddechu prosto we mnie. Serce wywinęło mi w piersi parę
fikołków, a z ust wydostało się zagłuszone przez moją własną dłoń mruknięcie. Uchiha
oderwał się ode mnie.
Przez chwilę przyglądał mi się. Zastanowiłam się,
co on czuje, widząc mnie prawie nagą i czerwoną nie wiadomo czy z gorąca, czy
ze wstydu.
– Chodź do mnie. – poprosiłam.
Nie musiałam go specjalnie kusić. Sam rozebrał się
do końca. Po raz kolejny, nie wierząc we własną ciekawość spojrzałam na niego,
pełna pasji. Tak, zdecydowanie… dla mnie był idealny. Sasuke położył się na
mnie i odczekał parę sekund, lustrując moją twarz z poważną miną. Jednak, to
był tylko moment, przed punktem, z którego nie było powrotu.
Syknęłam z bólu, który w jednej chwili przeciął me
ciało niczym żyletka skórę. Tyle, że to bolało bardziej, niż rozcięta skóra.
Skryłam twarz we włosach chłopaka, jęcząc cicho, gdy poczułam, jak coś się ze
mnie wylewa. Jeżeli to była moja błona dziewicza, to wcale się nie dziwiłam, że
większość znajomych mi dziewczyn chciała mieć już ten ból za sobą.
– Przepraszam… poplamię ci pościel – wyszeptałam
zmęczonym głosem.
– Nie szkodzi – zaśmiał się chrapliwie – Kocham
cię.
– Wiem. – odparłam i zacisnęłam oczy. – Ja ciebie
też.
Może i mój pierwszy raz nie wyglądał jak ten
wymarzony, żywcem wyjęty z komedii romantycznej. Może i nie miałam z niego tak
wielkiej przyjemności, jak Sasuke. Ale nie cofnęłabym się. To i tak było
najpiękniejsze czterdzieści minut mojego życia. Jedyne takie, niepowtarzalne.
Poczułam się chciana. I kochana. Sasuke nie tylko
dał mi swoją miłość. On dał mi całą swoją duszę. A ja oddałam mu wszystko, co
miałam. To, czego nie mogłam dać już nikomu innemu. Znowu poczułam się
szczęśliwa, lecz przede wszystkim wolna.
To była moja przyjemność.
* * *
Czy spodziewałem się dzisiaj rano, że wizyta
Sakury, którą wcześniej dokładnie zaplanowałem, skończy się właśnie tak?
Czy myślałem, że uczucie skrywane przed wszystkimi,
a najbardziej przed nią od paru miesięcy wyjdzie na jaw w ciągu pierwszych
dziesięciu minut?
Czy przewidziałem jej reakcję?
Nie, nie i nie.
Chociaż prawdę mówiąc byłem z siebie zadowolony. To
czego doświadczyłem z nią… to było właśnie to, czego chciałem od życia. To,
czego nie mogła mi dać Saya, chociażby nie wiem, jak się starała. To była najpiękniejsza
chwila w mym doczesnym życiu. Chciałem, żeby trwała.
Stałem pod jej domem i czekałem na nią. Pozwoliłem
różowowłosej pójść się przebrać w czystą bieliznę. Sam również musiałem się
ogarnąć. Po krótkiej chwili Haruno pojawiła się obok mnie.
Cała promieniała. Ja również się uśmiechnąłem. Nie
chcąc dłużej zwlekać, zgodnie ruszyliśmy w stronę ramp.
– Jak się czujesz? – zapytałem, kiedy staliśmy na
przejściu dla pieszych. Na samo wspomnienie tego, jak cierpiała jeszcze pół
godziny temu mina mi rzedła.
– Boli mnie. – przyznała, marszcząc brwi.
– Niedobrze. – zmartwiłem się.
– Przecież wiesz, że musi chwilę poboleć. –
zakpiła. – Zaraz pewnie przestanie.
– Martwię się, bo Sayę nic nie bolało. – wyznałem,
na co ona zatrzymała się i przypatrzyła mi się z pogardą – No co tak sterczysz?
– Nie gadaj, że Saya była dziewicą? – prychnęła.
Wzruszyłem ramionami. – Boże, w co ty się wpakowałeś, Uchiha. – zaśmiała się,
klepiąc mnie po ramieniu.
– Jesteś jakaś dziwna. – stwierdziłem. Zielonooka
spoważniała na te słowa. – Czyżbyś próbowała udawać, że…
– Nic się nie wydarzyło. – przerwała mi, patrząc na
mnie wilkiem – Nic, rozumiesz?
– Dlaczego? – dociekałem. Nie, żebym chciał się
podzielić tą informacją z całym światem, ale nie rozumiałem, dlaczego ona
chciała tak po prostu o tym zapomnieć. – A może ty chcesz, żebyśmy znów byli
razem, tylko się boisz?
– Nie – odparła, przeskakując na krawężnik. Podałem
jej dłoń, żeby pomóc jej zachować równowagę. Uśmiechnęła się w moją stronę
uroczo – To by cię zabiło, uwierz mi.
– Jak to? – zdziwiłem się. Sakura przeskoczyła zwinnie
z krawężnika na chodnik, przyprawiając mnie tym o lekki uśmiech. Zarumieniłem
się, gdy zobaczyłem, jaka jest urocza, gdy ma dobry humor. Dziewczyna przez
chwilę myślała nad sensem swych słów, poczym powiedziała:
– Wiem, co się stało po tym, jak z tobą zerwałam,
Sasuke. – spojrzała mi w oczy i ledwo wyczuwalnie dotknęła tej paskudnej blizny
na mym przedramieniu. Nie cofnąłem ręki. – Chcesz wyglądać jak ja?
Wtedy wyciągnęła ręce przed siebie, a ja odwróciłem
wzrok w drugą stronę. Nienawidziłem siebie za tamtą chwilową słabość, za to, że
na chwilę stałem się osobą chorą psychicznie, bo inaczej nie można nazwać
kogoś, kto robi sobie takie paskudztwo. Co do niej… wolałbym, żeby ją gdzieś
zamknęli.
W takim czymś, gdzie się takich ludzi leczy. Żeby
już sobie niczego nie robiła. Żeby było normalnie. Chciałbym przestać się bać
zasypiania z myślą, że następnego dnia Itachi może mi oświadczyć, że mojej
Sakury już nie ma. Chcę, żeby ona dostrzegła jak bardzo wszystkim na niej
zależy. I że to życie… to też jest piękne. Piękne jak ona sama. Niech w kończy
zobaczy, jak cudownie jest budzić się rano i patrzeć z nadzieją w niebo! Oczekiwać
od dnia samych dobrych rzeczy.
Chciałbym któregoś dnia obudzić się obok niej.
Kiedyś, w przyszłości. Chciałbym przygarnąć ją do siebie, dać schronienie i
zapewnić bezpieczeństwo. Pokazywać jej całego siebie, prawdziwego. Kochać ją,
całym sobą. Wdychać jej cudowny zapach i mieć spokój, w sercu. Chciałbym mieć z
nią dzieci. Zestarzeć się. Ale tylko pod warunkiem, że przestała by sobie
robić, a przy okazji i mi, tak straszną krzywdę.
Oczywiście, wiedziałem, że bez pomocy kogoś obcego to
niemożliwe. Mogłem sobie tylko pomarzyć. Sakura to inny świat, zamknięty na
mnie. Musiałem się z tym pogodzić. Poza tym, ona nie chciała, żebyśmy byli
razem. I pomimo tego, że była – jak to sama określiła – MOJA, nie mogłem jej do
niczego zmusić. Pozostało mi tylko pogodzić się z rzeczywistością.
*
Reszta drogi upłynęła nam w milczeniu. Jednak mimo
tego, w momencie, gdy od ramp dzieliło nas już tylko paręset metrów Sakura
pociągnęła mnie niespodziewanie za rękę. Wpadliśmy do ślepego zaułka.
– Co ty robisz? – zbulwersowałem się. Jednak ona,
zamiast mi odpowiedzieć zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła do gorącego,
pełnego pasji pocałunku. Zachwiałem się zaskoczony, lecz już po chwili
odruchowo zacisnąłem ramiona na jej talii i pogłębiłem go. Poczułem miłe
łaskotanie w środku.
Dla takiego czegoś warto żyć.
W oddali słychać było głos zmartwionych Naruto i
Ino. Zastanawiali się, gdzie mogliśmy się podziać. Nie przerywaliśmy, tylko
trwaliśmy we wzajemnym smakowaniu.
NASTĘPNEJ CZĘŚCI PROSZĘ SPODZIEWAĆ SIĘ ZA DWA, TRZY TYGODNIE. WYJEŻDŻAM W
ŚRODĘ DO LONDYNU NA WARSZTATY I NIE BĘDZIE MNIE PRZEZ JAKIŚ CZAS. RACZEJ
WĄTPIĘ, ŻEBYM DUŻO PODCZAS POBYTU TAM NAPISAŁA, ALE OBIECUJĘ, ŻE SIĘ POSTARAM.
KOCHAM WAS!
Cierpiąca Nanase
Jesteś niesamowita. Twoje notki poruszają moje serce. Przy tej znów płakałam.
OdpowiedzUsuńJa mam jakąś dziwną tendencję do tego, żeby odczuwać uczucia bohaterów blogów.
Nie dzieje się to często, ale jednak.
Co do tej notki to jestem pod wrażeniem. Było w niej tyle emocji, że to się właściwie wylewało. Zawsze z niecierpliwością czekam na Twoje posty, choć nigdy ich nie komentuję. Nigdy nie wiem co napisać i właściwie tego nie lubię.
Trochę zawiodłam się na Itachim za to, że on sam namówił Sakurę do cięcia się, ale wybaczę mu, bo jest chyba moją ulubioną postacią :)
A słowa Sasuke mnie zszokowały. On nie chciał, ale jej uległ? No bez przesady. Sas jedno myśli i mówi, a drugie robi. Jest typowym facetem.
Trochę nie wiem o co chodzi z tym, że to będzie jej ostatnia impreza w życiu.Może czegoś nie przeczytałam albo zapomniałam? Albo Ty dopiero rozwijasz ten wątek? Zresztą nie ważne. Dowiem się potem :)
Tak patrząc na Twoje blogi to chyba ten tylko idzie do przodu, reszta tak raczej stoi w miejscu. Trochę mi z tego powodu smutno, bo wszystkie lubię, ale ni przejmuj się. Najważniejsze, żeby Tobie pasowało to co piszesz i kiedy piszesz. :)
Przepraszam za ten chaotyczny komentarz, ale chciałam poruszyć wszystko w jednym i chyba mi nie wyszło, bo zapomniałam połowę rzeczy, które chciałam napisać. xD
Na zakończenie życzę Ci dużo weny, następnych wspaniałych pomysłów i oczywiście miłego wyjazdu.
Buziaki :*
Naprawdę dobrze napisany, podoba mi się język.
OdpowiedzUsuńMoje części są o wiele krótsze ,może powinnam dłużej nad nimi posiedzieć.
Ps. Pozdrawiam i życzę wielkiej weny do napisania kolejnej części. ^_^
Bardzo podobają mi się twoje notki ;) Przy każdej ostatnio płaczę. Jest mi strasznie żal Sakury. Jednak myślę, że w pewnym stopniu sama jest sobie winna. Powinna walczyć o swoje i być twardsza. Zawiodłam się na niej gdy tak szybko wybaczyła Sasuke i jeszcze poszła z nim do łóżka. Poza tym jego wyjaśnienia były śmieszne. Że niby nie chciał tego ale Saya go zmusiła? Zrobił to dla zabicia czasu? To jest chore. Swoją drogą zastanawiam się co takiego planuje Sakura. Trochę się boje kolejnego rozdziału ponieważ tyle razy powtórzyła że to ostatni dzień, że zastanawiam się czy nie zamierza popełnić samobójstwa. Mam nadzieję, że to tylko moja chora wyobraźnia ;) Mimo wszystko chciałabym aby Sasuke i Sakura byli razem i żyli długo i szczęśliwie :D Ciągle liczę na to, że historia będzie miała szczęśliwe zakończenie chociaż wcale się na to nie zapowiada. Jednak nigdy nic nie wiadomo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Witam,można wiedzieć kiedy nowa notka?Opowiadanie bardzo mnie urzekło wręcz je pokochałam,i żałuje że wcześniej go nie znalazłam. Chodź nawet lepiej,bo mogłam odrazu przeczytać następne części,bo zawsze zostawiasz chwilę napięcia i zbzikować można ;* Teraz piszę właśnie w niecierpliwości i nie mogę się wprost doczekać następnej notki c; Może to samolubne,ale czy mogłabym się znaleźć w następnej notce,w dziale ''Dedykacja''?,wiem że to śmieszne,ale bardzo chciałabym znaleźć się w następnym cudnym roździale ! Pozdrawiam ciepło i życzę ogromnej weny,bo talent dziewczyno to Ty masz! ;3 Nick-Zatracona w fantazji-
OdpowiedzUsuńHej hej hej ! xd.
OdpowiedzUsuńCzemu nie informowałaś,że mam aż tak dużo zaległości ?! xD .
Wracam na bloga,nadrabiam zaległe rozdziały,wchodzę do Ciebie,poinformowałaś o 17,myślę sobie,no to super,będę na bieżąco,a tu dupa ! xD.
Nadrobiłam oczywiście rozdziały i zauważam lekkie zmiany w Twoim pisaniu ^^.
Wydaje mi się,że piszesz o wiele lepiej,ale może tylko ja to widzę,jako ,że dawno nie czytałam :D.
Mam nadzieję,że jeszcze mnie pamiętasz,ponieważ u mnie na aitakunaru-no-shoudou.blogspot.com pojawił się rozdział 1 :D ^^.
+ bardzo podoba mi się postać Sasuke i Sakury. Nie zrobiłaś z nich kogoś,kim nie są. W anime Sasuke to cham,więc nikt nie powinien z niego robić słodziutkiego chłopczyka. A Sakura to bez pamięci zakochana w nim dziewczyna,potrafiąca wybaczyć mu absolutnie wszystko. OGROMNY PLUS DLA CIEBIE,DZIEWCZYNO ! :*
Pozdrawiam
Shana :*.
Kocham twojego bloga <3 Nie mogę się już doczekać następnej notki.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że gdy czytałam hentaia, to aż se pomyślałam jak to będzie w przyszłości ze mną. Piekło mi się należy za takie myśli...
OdpowiedzUsuńNo ale nie ukrywając...wyszedł Ci cudaśnie. Cudaśnie? Od teraz chyba będę starała się walić na lewo i prawo słodkością. No, więc wyszedł Ci naprawdę cudaśnie i słodko. Jednakże dziwny skok akcji, najpierw przychodzi do niego zła, a za chwilę niochniochnioch. Mimo to, podobało mi się bardzo.
Sasuke jak na chłopaka już doświadczonego, to jest naprawdę głupi. Nie powinno się mówić rzeczy typu: A mojej poprzedniej nic nie bolało. Serio? Ja bym mu chyba w gębę dała i więcej się do niego nie odezwała. Wkurza mnie takie zachowanie u chłopaków. I mimo, że mówi, że kocha Sakurę, to robi "te" rzeczy z Sayą. Niech sam zastanowi się, jak to on by się czuł, gdyby Sakura robiła "to" z Naruto. Nie podobają mu się ich bliższe kontakty, a co dopiero by się dowiedział, że ze sobą spali.
Itachi jak zwykle bohater, świetny jest jako przyjaciel.
No nic, komentarz tym razem krótki, ale to dlatego, że mam 20 minut na przeczytanie jeszcze jednego rozdziału i skomentowanie go, bo tata chce laptopa, no i muszę jeszcze zrobić sporo rzeczy, a mam Harry'ego Potter'a za półtorej godzinki.
Tak więc, uściski! ;**
~Evelin.