30 czerwca
Jestem
pewien, że każdy z was zna to piękne uczucie, które ogarnia absolutnie
wszystkich uczniów jednego dnia, o tej samej porze. Mała podpowiedź – dzieje
się na początku lata. Tak, mowa o końcu roku szkolnego. Dzień, na który wszyscy
czekają z utęsknieniem, a najbardziej ja. Jest ciepło, mogę robić co chcę i
przede wszystkim nie trzeba chodzić do szkoły.
Kiedy
wstałem około ósmej wyjątkowo nie poczułem senności. Byłem wypoczęty i pełen
energii. A to dlaczego? Dlatego, że nie nękała mnie świadomość tego, że jutro
będę musiał wstać jeszcze wcześniej tylko dlatego, że ktoś sobie tak pomyślał!
Od jutra wolność.
Ubrałem
się wyjątkowo nie w mundurek, tylko w zwykłą białą koszulę i czarne spodnie.
Ułożyłem włosy na żel i uśmiechnąłem się do lustra, zadowolony z efektu.
Zszedłem na dół, nie mogąc się doczekać spotkania z przyjaciółmi.
W
przedpokoju czekała już na mnie Karin. Jej zniecierpliwiona mina wywołała u
mnie nagły atak śmiechu. To tylko jeszcze bardziej ją poirytowało.
–
No i czego rżysz? – zapytała, podając mi buty (rzuciła we mnie nimi).
–Wiesz,
że cię kocham siostrzyczko, prawda? – przygarnąłem ją ramieniem do siebie.
–
Nie, nie widać tego, pacanie. – warknęła. Mimo wszystko uśmiechnęła się do mnie
ślicznie i potargała mi włosy.
–
Ej! – zawołałem – Ja to kurna układałem!
–
I tak będziesz wyglądać jak idiota. – zarechotała.
Zgodnie
wyszliśmy na zewnątrz, uprzednio żegnając się z mamą i tatą. Życzyli nam
powodzenia.
* * *
Byłem
umówiony z Naruto o ósmej, pod moim domem. Tymczasem było już piętnaście po, a
po blondynie ani śladu. Chociaż mogłem się tego spodziewać. W końcu Uzumaki
miał spóźnianie się we krwi. Włożyłem ręce w kieszenie, opierając się o murek
odgradzający mój dom od ulicy. Nagle po drugiej stronie coś zwróciło mą uwagę.
Drzwi
od domu Haruno były uchylone. Na ulicy panowała wręcz idealna jak na takie
miejsce cisza, dlatego mogłem bez wysiłku usłyszeć, co działo się w środku. Z
resztą, nawet gdyby było tu gwarno nie dałoby się nie usłyszeć tych wrzasków.
Drzwi rozwarły się na oścież. Na progu stał nie kto inny jak Sakura. Jej
nabuzowanie dało się wyczuć na kilometr. Do tego dochodziło jeszcze to zaciekłe
spojrzenie psychopaty. Patrzyła prosto na mnie. Na początku zdała się zdziwić,
jednak szybko jej przeszło. Byłem niezmiernie ciekawy dalszego rozwoju
wypadków.
Wyszła
na zewnątrz, trzaskając drzwiami, tak, że szyby w jej domu się zatrzęsły.
Zdecydowanym krokiem ruszyła w moją stronę. Jednak zanim jeszcze postawiła nogę
na schodkach, drzwi ponownie się rozwarły. Śladami różowowłosej kroczyła jej
matka. Pomimo tego, że Sakura miała te swoje różowe włosy i zielone oczy, a jej
matka była blondyną o oczach czekoladowych wyglądały dokładnie jak dwie krople
wody. Poczułem się przytłoczony ich negatywną energią.
–
Tak niby chcesz iść do szkoły?! Na zakończenie?! – krzyczała kobieta.
–
Tak! – warknęła Sakura. – Tak właśnie chcę iść! Bo tak mi się podoba, mam
osiemnaście lat, mogę się ubierać jak mi się podoba!
–
Ale nie do szkoły, dziewczyno! Marsz na górę, przebierz się w coś przyzwoitego!
– rozkazała. Haruno tylko przewróciła z pogardą oczami.
–
Sama się tak ubierz, bo ja nie mam zamiaru. – rzuciła w stronę matki lodowatym
tonem – Serwus!
Otworzyła
furtkę i wyszła z posesji, nawet nie oglądając się na rodzicielkę. Tamta
natomiast zmieliła pod nosem wiązankę przekleństw adresując je córce i zniknęła
w głębi domostwa.
Różowowłosa
podeszła do mnie szybkim krokiem. Zdziwiło mnie to. Od zerwania unikała mnie
jak ognia, ja zresztą podobnie. Nagle wyraz jej twarzy zmienił się o sto
osiemdziesiąt stopni. Była rozbita. Oplatała się ramionami, tak jakby było jej
zimno, chociaż temperatura przekraczała na pewno już 25 stopni, jak co rano w
czerwcu. Zmierzyłam ją chłodno od stóp do głów.
Ubrała
się – jak to ona – specyficznie. Strój galowy obowiązywał, owszem, jednak nikt
nie traktował tego poważnie, a już z pewnością nie Haruno. Czarna sukienka z
koronką, którą miała na sobie, a także czarne zakolanówki i krótkie glany nie
były jakoś bardzo rzucające się w oczy (nie wiem, o co jej matka robiła
aferę?). Sakura potrafiła przecież założyć bardziej skandaliczne ciuchy.
–
Co ty tu robisz? – zapytała nieśmiało. Uśmiechnąłem się lekko.
–
Umówiłem się z Naruto. – odparłem, przysuwając się do niej o krok.
–
No chyba nie. – powiedziała odważniej, odsuwając się. Mina mi zrzedła. – Ja się
z nim umówiłam!
–
… Jak to? – zdziwiłem się.
–
Normalnie. – powiedziała – Zadzwonił do mnie wczoraj wieczorem, żebym czekała
na niego o ósmej pod domem.
–
Do mnie też wczoraj zadzwonił… – wyznałem. Chyba musieliśmy mieć podobnie
zażenowane miny.
–
No siema kochani! – usłyszeliśmy radosny głos blondyna.
–
Nie drzyj się tak, ludzie się patrzą. – jęknęła Karin. Co ona tu robiła?
–
Tu nie ma ludzi, kocha… – urwał, gdyż właśnie oberwał od Haruno w nos.
Przewrócił się pod siłą jej ciosu. Karin zaśmiała się głośno, kiedy ja podałem
mu dłoń, żeby wstał. Oczywiście, gdy się podnosił wyrwałem ją bezlitośnie.
Naruto ponownie gruchnął dupskiem o chodnik.
–
Sakurcia, za co to? – zapytał, wstając samodzielnie. Po twarzy różowowłosej
przebiegł cień zdenerwowania.
–
Co on tu robi? – Sakura wskazała palcem na mnie.
–
No cóż… – zaczął Naruto, łapiąc ją bezceremonialnie w pasie i przyciągając ją
do siebie. Od kąd z różowowłosą się rozstaliśmy pozwalał sobie na takie gesty
częściej niż zazwyczaj. Przecież, kto mu zabroni? Na pewno nie ja. Jednak
zielonooka nie była zachwycona. Uzumaki został odepchnięty na parę metrów od
niej.
Poczułem
się dziwnie, widząc jak mój przyjaciel jest bliżej mojej byłej ode mnie. Bądź
co bądź – nadal za nią tęskniłem, choć już nie tak bardzo. Pogodziłem się z
faktem, że ona nie chce ze mną być. Z braku zajęcia wziąłem się za Sayę.
Oczywiście większość mojego środowiska szczerze mnie znienawidziła po tej
decyzji, ale cóż – moje życie, moja sprawa. Jeżeli Hiyugashi jest chętna, to
dlaczego miałbym nie korzystać?
–
Co ona tu robi? – zapytałem dla podkreślenia faktu, że obecna sytuacja wcale mi
się nie podoba.
–
Stoi. – odparł na obydwa pytania.
–
Za taką odpowiedź zaraz znowu dostaniesz w ryj, pajacu. – warknęła Sakura.
–
No to co mam ci powiedzieć? – jęknął – Chciałem w tak cudownym dniu spotkać się
z obydwojgiem z was, bo was kocham. – wyznał. Spojrzeliśmy się z Sakurą na
siebie z politowaniem. – Sasuke, Sakurcia. Jesteście moimi przyjaciółmi i boli
mnie fakt, że ze sobą nie rozmawiacie. Kiedyś byliście ze sobą bliżej, dlaczego
więc te czasy nie mogą wrócić? Co się stanie?
–
Wisi mi to. – wypaliłem, patrząc w niebo. Sakura wzruszyła tylko ramionami.
Kątem oka zauważyłem, jak wyjmuje papierosa i zapalniczkę z kieszeni sukienki.
Po nie całej minucie poczułem, jak wydmuchuje prosto na mnie te paskudne,
rakotwórcze substancje. Skrzywiłem się. – Możemy już iść?
Wyrwałem
pozostałych z zamyślenia. I dobrze, bo otaczałem się ludźmi, którzy mogliby tak
stać cały dzień. Karin przyznawała mi rację skinięciem głowy. Nie czekając na
reakcję wyrwanego z tajemniczego transu Naruto skierowałem się w stronę szkoły.
Po
chwili usłyszałem za sobą charakterystyczne stukanie butów Sakury oraz
przyspieszone kroki Naruto i Karin. Czyżby po raz pierwszy w życiu droga do
szkoły z tym rodzeństwem i Haruno obok miałaby mi przeminąć spokojnie?
Oczywiście,
że nie. W końcu to rodzeństwo Uzumakich. Nie wytrzymają pięciu minut bez
kłótni.
Tak
więc my z Haruno szliśmy przodem, a oni – oczywiście w trakcie zażartej kłótni
o jakąś błahostkę – z tłu. Starałem się iść maksymalnie jak najdalej od
nikotynowego dymu, lecz Sakura, tak jakby umyślnie wydmuchiwała go w stronę
prawą, czyli moją. Westchnąłem przeciągle, warcząc nieprzyjemnie:
–
Musisz to robić?
–
Ale co? – zapytała chłodno.
–
Dlaczego musisz dmuchać akurat w moją stronę, co? – zapytałem. Zaśmiała się
krótko. Mi nie było do śmiechu.
–
A co to, moja wina, że wiatr tak wieje? Bądź poważny, Uchiha. – dodała,
ponownie się zaciągając.
–
Jestem śmiertelnie poważny. – stwierdziłem, patrząc przed siebie.
*
* *
Jako
klasa druga F, zostaliśmy usadzeni na samym końcu. Fajnie. Dyrektorka mówiła, a
my nawet jej nie widzieliśmy. W dodatku, mikrofony ciągle nawalały.
–
Gówno widać. – skomentował to Shikamaru.
–
Gówno słychać. – dodałam sarkastycznie. Bo taka była prawda. Od dyrektorki
dzieliła nas cała chmara uczniów.
Żeby
było jeszcze zabawniej dokładnie
przed nami usadowili się Saya z Sasuke. To jest, Uchiha chciał zająć miejsce
obok mnie, ale dziewczyna była nieugięta. Wiedziałam, że zrobiła to specjalnie.
Chciała, żebym widziała, jak się do siebie lepią. Chociaż to bardziej ona się
do niego lepiła. Można się było tego z resztą spodziewać. Odkąd zerwaliśmy
Uchiha unikał bezpośredniego kontaktu z Sayą, przynajmniej w mojej obecności.
Mimo to, poczułam bolesne ukłucie w sercu.
–
Nie przejmuj się, mała. – szepnął mi do ucha Naruto, siedzący za mną z Kibą. Postanowiłam
nie dać niczego po sobie poznać, więc odwróciłam się do niego, głośno mówiąc:
–
Ależ ja się nie przejmuję, bo niby czym?!
–
Nie? – zdziwił się. Kątem oka zauważyłam, jak para przed nami odwraca się
zaciekawiona. – Wyglądasz ponuro.
–
Zawsze jestem ponura. – mruknęłam.
–
Ale nie tak. – stwierdził – Dzisiaj… to jest teraz, bardziej.
–
A jak ty byś wyglądał, gdybyś układał w głowie idealny plan morderstwa jakiejś
podrzędnej suki, która bezczelnie obściskuje się z twoim przyjacielem na twoich
oczach, co? – wybuchłam. Naruto zarechotał, rozumiejąc aluzję.
–
Nie bądź zła na mnie tylko za to, że twój facet wolał mnie od ciebie, Sakurcia.
– poprosiła przesłodzonym głosem Saya – Przecież to nie moja wina, że z tobą
zerwał.
–
Po pierwsze, to nie on ze mną zerwał, tylko ja z nim, niedoinformowana ofermo.
– wytknęłam jej, patrząc na nią swoim najgroźniejszym spojrzeniem – Po drugie,
nie jestem na ciebie zła o to, że się do niego lepisz, tylko najzwyczajniej w
świecie nie lubię cię. – kontynuowałam – A po trzecie, nie wpierdalaj się w nie
swoje sprawy, z łaski swojej.
–
Y, przepraszam, ale chyba mówiłaś o mnie Haruno. – odparowała, zgodnie z
prawdą.
–
Ale nie do ciebie. – sprostowałam, uśmiechając się prowokująco w jej kierunku.
Dziewczyna,
wyraźnie oburzona odwróciła się natychmiast. Przybiłam triumfalnie z Uzumakim
żółwika. No cóż, jak się nie umie cisnąć, to się ze mną nie zaczyna i tyle.
Byłam z siebie dumna, chociaż tylko na zewnątrz. W środku aż rwałam się do
Uchihy, który był przecież w zasiągu mojej ręki. Wiedziałam, że wystarczyłoby
się tylko troszkę pochylić, żeby wyszeptać mu do ucha wszystkie moje pragnienia
i smutki. Nie mogłam tego jednak zrobić. Nie na tym polegała umowa pomiędzy mną
a matką. Bo tak, to ona kazała mi z nim zerwać. Oczywiście, ostateczna decyzja
należała do mnie, jednak jej argument (którym była Saya), wpajany mi do głowy
od samego jej przybycia w końcu zadziałał. Nie mogłam się już cofnąć. Niestety.
Szczerze
powiedziawszy, gdyby nie parę ważnych mi osób (w tym Itachi i Naruto) już bym
się zabiła. Naprawdę, nie widziałam sensu w patrzeniu się na to, jak Saya i
Sasuke starają się stworzyć jakiś tam związek. To mnie bolało, za bardzo. Moje
rozmyślania przerwał głos naszego wychowawcy.
–
W przeciwieństwie do reszty moich kolegów z grona nauczycieli, zwłaszcza
wychowawców, ja jestem dumny ze swojej klasy. – zaczął, ku naszemu zdziwieniu
bardzo pogodnie. – Kochani, zwracam się bezpośrednio do was. Z waszych ocen
wynika, że sześć osób uzyskało średnią na tyle wysoką, by otrzymać wyróżnienie.
Oczywiście, gratuluję tym uczniom, aczkolwiek ja uważam, że każde z was
zasługuje na wyróżnienie. Wszyscy skończyliście klasę drugą będąc mądrzejszym o
parę cennych wiadomości, co jest waszym osobistym sukcesem. Nie musicie mieć
piątek i szóstek, żeby dla mnie być najmądrzejszymi uczniami, jakich było mi
dane uczyć. Wystarczy, że zdacie i zapamiętacie te słowa: W życiu tak naprawdę nie liczą się wasze oceny, tylko to, co pozwala
wam być lepszymi ludźmi. – wyznał, na co cała nasza klasa zaczęła bić mu
brawo. To były piękne słowa, których z pewnością nie nikt nie usłyszałby od
innego wychowawcy. Poczułam się wyjątkowo.
–
Ale już dobrze, przejdę do konkretów. Najlepsze średnie ocen w klasie drugiej F
uzyskali: Aburame Shino ze średnią 5,47; Haruno Sakura, ze średnią 5,13; Hyuga
Hinata, ze średnią 5,47; Nara Shikamaru, ze średnią 5,27; Sabaku Temari, ze
średnią 4,80 i Uchiha Sasuke, ze średnią 5,53. Proszę was, dzieciaki o wyjście
na środek, żebym mógł wam dać te papierki.
Zgodnie
wszyscy wstaliśmy i w mgnieniu oka znaleźliśmy się na początku. Czułam na sobie
wzrok absolutnie wszystkich obecnych, w tym Uchihy. Musiałam to przeżyć, w
końcu sama sobie byłam winna. Każdego z nas Hatake wyściskał, co wprawiło mnie
we wzruszenie. Pomimo, że był on nauczycielem, z pewnością nikogo nie kochałam
taką miłością jak właśnie siwowłosego. Później wszyscy sobie nawzajem gratulowaliśmy,
jako uczniowie, wedle zwyczaju panującego w tej szkole.
Gdy
przyszła moja kolej na winszowanie Sasuke odważyłam spojrzeć się mu w oczy.
–
Gratuluję, Uchiha. – podałam mu rękę, chociaż cała reszta w takim wypadku padała
sobie w objęcia.
–
Dziękuję, tobie również. – odparł sztywno, poczym nachylił się i wyszeptał mi
do ucha – Z łaski swojej, zwracaj się do mnie po imieniu, Lo.
Me
serce wykonało salto w piersi, gdy dotarł do mnie jego cudny, męski zapach. Z
ledwością zatrzymałam w sobie jęk protestu, jednak nie udało mi się powstrzymać
wielkich, różowych rumieńców, które powoli wylały mi się na twarz. Chyba je
zauważył, bo nagle odsunął się ode mnie i uśmiechnął tajemniczo.
–
Jeszcze nie wszystko stracone, Sakura. – powiedział cicho, świdrując mnie
wzrokiem. Zrozumiałam aluzję.
–
A właśnie, że tak. – cofnęłam się stanowczo, choć nogi chybotały się pode mną z
każdym ruchem – Wszystko stracone.
–
Lo... – zaczął, lecz przerwał nam głos dyrektorki, która poprosiła nas o udanie
się do sal lekcyjnych. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wyjścia, starając się
wyprzedzić wszystkich i zostawić Uchihę jak najbardziej w tyle.
Boże,
dlaczego on musi do tego wracać? – jęczałam w
myślach – Przecież już mnie nie kocha!
Dlaczego mu tak zależy?
*
–
Świadectwa rozdanie, wszyscy są zadowoleni, jak widać. – powiedział zadowolony
Kakashi, siadając na biurku. – No to co, robimy? Nie puszczę was jeszcze do
domu, bo muszę się na was napatrzeć, drogie dzieciaczki moje ukochane.
–
Co pan tak sra tą miłością? – zapytał Shikamaru, wyraźnie niewzruszony szczerymi
uczuciami wychowawcy.
–
To ty nie sraj żarem, Shika. – pouczył go Uzumaki. – Proponuję coś zaśpiewać.
Co pan na to, panie Kakashi? Pan lubi przecież jak Sakurcia śpiewa.
Ponieważ
Naruto siedział na historii przede mną i Sasuke (od którego niestety nie mogłam
się przesiąść) dostał po dupsku z glana tak, że aż przesunął ławkę.
–
Ała! – zawył – No co, Sakurcia?! Prawdę mówię.
–
A może ja nie mam ochoty śpiewać, co? – syknęłam.
–
Uspokójcie się – poprosiła Hinata. Zwróciłam ku niej swe oczy, czując jak
patrzy na nas błagalnie.
–
Hyuga ma rację. – powiedział spokojnie Kakashi – Sądzę, że wszyscy z chęcią
posłuchamy twojego czystego głosu, Haruno.
–
Ale proszę pana! – jęknęłam.
Byłam
na tyle zbita i zdołowana, że nie mogłam się przemóc do śpiewania już od
dobrych paru tygodni. W dodatku obecność Uchihy tuż obok bardzo mnie krępowała
(no i co z tego, że byliśmy w tym samym zespole!).
–
Stresujesz się? – zapytał siwowłosy. Potwierdziłam głową.
–
Sakurcia, jak to? – zawył Naruto. – Przecież ty jesteś królową występów! Jak
taki ktoś jak ty może mieć tremę? Nie rozumiem!
–
Ja również. – odezwał się po raz pierwszy od zbliżenia w hali Uchiha. –
Zaśpiewaj.
Nagle
cała klasa zwróciła ku mnie swoje błagalne spojrzenia. Nawet Saya, która do tej
pory świdrowała otaczające mą postać powietrze za siedzenie z Sasuke, patrzyła na
mnie jakoś tak spokojniej. Zawstydzona wbiłam wzrok w ławkę.
–
Jeżeli Haruno nie chce, to nie będziemy jej zmuszać. – zadecydował Hatake –
Wielka szkoda, jednak jestem pewien, że uda mi się posłuchać innych. Może
Uzumaki z Uchihą?
Słysząc
to, cały nasz zespół poniósł zaskoczony głowy. Sądziłam, że po tym, jak się nie
zgodziłam siwowłosy odpuści całkowicie. Myliłam się jednak.
–
My? – zapytali równocześnie chłopcy.
–
Tak. – potwierdził Kakashi, uśmiechając się do nich – Zawsze słuchamy Haruno,
może więc dla odmiany was? Nauczycielka muzyki bardzo was wychwalała, chciałbym
wiedzieć, dlaczego.
–
Niech będzie. – odparł brunet. – Tylko co?
–
Sakura? – zwrócił się do mnie blondyn – Co proponujesz? Ty znasz wszystkie
piosenki.
–
Może coś nowego? – zaproponowałam – Tyle że wy mi nic nowego nie podsuwaliście,
a moich tekstów wam nie dam do zaśpiewania. Nie rozumiecie ich sensu.
–
No wiesz co! – oburzył się Uzumaki.
Wtedy
brunet przysunął się do niego i szepnął mu coś do ucha. Mina Naruto mówiła
wszystko.
–
Genialne, Sasuke. – uradował się chłopak. – Panie Hatake, potrzebujemy paru
minut.
–
Dobrze. – zgodził się nauczyciel.
–
Kiba – powiedział Sasuke – Musisz nam pomóc. Chodź.
–
Dobrze.
–
Co zaśpiewacie? – zapytała Ino, widząc jak Uzumaki, Izunuka i Uchiha wstają.
–
Tajemnica. – odparł, puszczając w naszą stronę oczko.
Zaintrygowali
mnie. Wszyscy.
*
* *
Poszliśmy
do klasy, w której mieliśmy lekcje muzyki. Wiedzieliśmy, że nauczycielka
rozmawia tam ze swoją klasą wychowawczą. Byliśmy pewni i zdecydowani. Chociaż
musiałem przyznać, że trochę się stresowałem. Naruto z resztą też, bo z tych
nerwów chciał otworzyć drzwi od muzycznej kopniakiem. Oczywiście powstrzymałem
go w porę. Kiba grzecznie zapukał, a gdy usłyszał charakterystyczne „proszę”,
wypowiedziane przez naszą nauczycielkę, wszedł. My oczywiście za nim.
–
O co chodzi chłopcy, coś nie tak? – zapytała zdezoriętowana.
–
Chcielibyśmy prosić panią o przysługę. – wyznał Izunuka, rozglądając się
nerwowo po klasie.
–
Tak?
–
Chodzi o pana Hatake. – zacząłem, widząc jak Kiba się męczy. Mi łatwiej było
trzymać emocje w ryzach. – Nasz wychowawca dla umilenia ostatniego dnia w
szkole poprosił, żebyśmy coś dla niego zaśpiewali.
–
To znaczy, najpierw poprosił Sakurcię, ale ona się nie zgodziła. – wtrącił się
Naruto, za co spiorunowałem go wzorkiem.
–
Dlaczego nie chciała? – zapytała zaskoczona kobieta. – Przecież tak ładnie jej
to zawsze wychodzi! O to chodzi tak? Zaraz jej przemówię do rozumu!
–
Wie pani, – zatrzymałem ją stanowczym gestem. Tym razem Naruto spiorunował mnie
spojrzeniem. Uważał pewnie, że nie mam prawa się wypowiadać, jeżeli chodziło o
Haruno, ale mylił się. To była moja przyjaciółka. – Sakura ostatnio przeżywa
ciężki okres. Strasznie się wszystkim stresuje i przejmuje. Myślę, że nie
należy na nią naciskać.
–
No to o chodzi w takim razie? – zniecierpliwiła się.
–
Pan Hatake poprosił, żebyśmy to my w takim razie zaśpiewali. – wydukał Kiba.
Przez chwilę wydawało mi się, że pobladł.
–
Ach! No to wspaniale! – nauczycielka klasnęła w dłonie zadowolona. – I co w
związku z tym?
–
Chcemy prosić panią, czy nie moglibyśmy tutaj przyprowadzić wychowawcy z klasą,
żebyśmy mogli im coś zagrać. – wyjaśniłem – Oczywiście, dla pani i pani klasy
również.
–
A nie możecie po prostu wziąć instrumentów i iść z nimi na górę? – spytała.
Wymieniliśmy ze sobą stosowne spojrzenia.
–
Nie, to nie wchodzi w grę. – wyjaśnił Naruto – Sasuke i ja napisaliśmy dla
Sakurci piosenkę, której ona nie zna.
–
To pewnie musi mieć ładne słowa. – wtrąciła się – Wy zawsze tak uroczo dla niej
piszecie. Coś o miłości, prawda?
–
Poniekąd. – odparłem. – Potrzebujemy basu, gitary elektrycznej i no cóż…
fortepianu.
–
Fortepianu? – zachwyciła się – Kiba, ty będziesz grać?
–
Zgadza się. – wyjąkał. Z tego zdenerwowania usiadł na ławce jednej z dziewczyn,
która wyraźnie zawstydzona zapytała go, czy wszystko w porządku.
–
Niech będzie. – zgodziła się – Czuję, że to będzie dobry kawałek. Chłopcy –
zwróciła się do jakiś pierwszaków, siedzących w zwartej grupce pod ścianą,
pomożecie Uzumakiemu, dobrze? Kiba, pokaż mi nuty lub przynajmniej zanuć. A ty
Uchiha idź na górę po klasę. – poprosiła – Reszta klasy, proszę rozsunąć
stoliki pod ściany, potrzeba dużo miejsca.
–
Dziękujemy pani. – powiedziałem jej do ucha. Uśmiechnęła się w moją stronę
ciepło.
–
To ja dziękuję. – zawołała, zanim jeszcze zniknąłem w głębi korytarza.
*
Gdyby
nie fortepian ustawiony z samego przodu, pewnie nie było by większego problemu
z pomieszczeniem wszystkich (chociaż ten instrument zawsze tam stał i nigdy nie
było z tym kłopotów). Zebrał się nam całkiem spory tłum. Jeżeli to byłyby tylko
nasze klasy, to byłoby pół biedy, lecz jakimś cudem nagle pół szkoły
dowiedziało się o tym występie. Choć
w dzisiejszych czasach nie trudno podzielić się jedną informacją z całym
światem. Tak czy siak, chcieliśmy wystąpić.
Widziałem
jak Sakura niepewnie stanęła obok Ino i Kakashi’ego. Pomimo szczerych chęci nie
mogłem powstrzymać się od zerkania w jej kierunku. Gdy pomagałem Naruto uporać
się z kabelkami od naszych gitar kątem oka zauważyłem, jak Yamanaka szepce coś
do ucha zielonookiej. Spojrzały obydwie w moją stronę, co tylko utwierdziło
mnie w przekonaniu, że rozmawiały o mnie. Postanowiłem wywalić Sakurę ze swojej
głowy (pomimo tego, iż wiedziałem, że mi się to nie uda) i jak najszybciej
zaśpiewać tą cholerną piosenkę.
W
końcu wszystko było gotowe. Usiedliśmy z Naruto na krzesełkach, a Kiba za
fortepianem. Uzumaki chciał, żebym to ja zaczął mówić. Przysunąłem więc
mikrofon bliżej nas. Przełknąłem ślinę i zacząłem.
–
Ee, witajcie. – urwałem, gdyż przerwały mi piski jakiś napalonych kretynek z
tyłu. Niby przez całe życie zdążyłem przyzwyczaić się do tego typu akcji,
jednak nie mogłem się powstrzymać i zmroziłem spojrzeniem docelowe miejsce ich
pobytu. Reszta sali zmierzyła je rozbawionym wzrokiem, lecz zaraz powróciła do
mnie – Chcielibyśmy z okazji zakończenia roku zaśpiewać coś dla was. Oczywiście
wszystko by nie wyszło, gdyby nie nasza ulubiona pani Hatsumono. Wielkie brawa.
– po klasie rozniosły się brawa i gwizdy. Nagle zobaczyłem, że tylko Haruno się
nie ruszała. Stała prosta jak struna i patrzyła prosto w moje oczy.
Uśmiechnąłem się zadziornie i zwróciłem się bezpośrednio do niej – To dla
ciebie. Ode mnie i Naruto. Mam nadzieję, że się spodoba.
Odsunąłem
od nas mikrofon na mniej więcej odpowiednią odległość i dałem znak Izunuce,
żeby zaczynał. Uzumaki uśmiechnął się uspokajająco do Sakury, która po moim
wyznaniu już kompletnie zesztywniała. Nie dziwiłem jej się, bo i mnie z trudem
przychodziło myślenie o niej.
(Piosenka)
(Piosenka)
Pierwszy
byłem ja. Zacząłem śpiewać powoli, patrząc przygaszony w ziemię. Z każdym
słowem Lo w moich myślach coraz bardziej dawała mi o sobie znać.
–
Na tych ścianach zapisane są historie,
których nie potrafię wyjaśni.
Zostawiam moje serce otwarte, lecz ono pozostaje właśnie tu, puste od dawna.
Zostawiam moje serce otwarte, lecz ono pozostaje właśnie tu, puste od dawna.
– O poranku powiedziała, że w
swoich kościach nie czuje już tego samego co do nas.
Wydaje się, że kiedy umrę, te słowa zapiszą na mym grobie. – włączył się Naruto, łapiąc moje smutne spojrzenie. Uśmiechnął się pocieszająco. Teraz kolej Kiby. Uzumaki zaczął grać na basie, a ja włączyłem się ze swoją gitarą, cichutko brzdąkając.
Wydaje się, że kiedy umrę, te słowa zapiszą na mym grobie. – włączył się Naruto, łapiąc moje smutne spojrzenie. Uśmiechnął się pocieszająco. Teraz kolej Kiby. Uzumaki zaczął grać na basie, a ja włączyłem się ze swoją gitarą, cichutko brzdąkając.
–
I dzisiejszej nocy odejdę, odejdę.
Ziemia pod moimi stopami jest szeroko otwarta.
Sposób w jaki za mocno trzymałem się
Bez niczego pomiędzy nią.
Ziemia pod moimi stopami jest szeroko otwarta.
Sposób w jaki za mocno trzymałem się
Bez niczego pomiędzy nią.
– Historia mojego życia,
zabieram ją do domu.
Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło i czas
Który stoi w miejscu. – powtórzyłem dwa razy refren, patrząc w okno. Znów zaczynałem zwrotkę.
Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło i czas
Który stoi w miejscu. – powtórzyłem dwa razy refren, patrząc w okno. Znów zaczynałem zwrotkę.
– Na tych ścianach zapisane są
kolory, których nie potrafię zmienić.
Zostawiam moje serce otwarte, ale ono pozostaje właśnie tu, w swojej klatce.
Zostawiam moje serce otwarte, ale ono pozostaje właśnie tu, w swojej klatce.
– Wiem, że o poranku zobaczę nas
w świetle nad tym wzgórzem.
Mimo że jestem załamany, moje serce pozostaje nieokiełzane. – śpiewał Kiba, a ja wciąłem mu się w drugim wersie. To tworzyło fajny efekt. Dalej Naruto znów zaśpiewał przed refren, a ja refren. Przyszedł czas na most.
Mimo że jestem załamany, moje serce pozostaje nieokiełzane. – śpiewał Kiba, a ja wciąłem mu się w drugim wersie. To tworzyło fajny efekt. Dalej Naruto znów zaśpiewał przed refren, a ja refren. Przyszedł czas na most.
–
I czekałem aż przyjdzie na to czas
Lecz najdroższa, gonitwa za tobą jest jak łapanie obłoków. – zaśpiewałem, nadal patrząc w pustkę. Myślałem o tym wszystkim, co wydarzyło się od tamtego pocałunku. Spojrzałem na bliznę na lewym przedramieniu i przypomniałem sobie uczucia, które towarzyszyły mi tamtego dnia – ostatniego.
Lecz najdroższa, gonitwa za tobą jest jak łapanie obłoków. – zaśpiewałem, nadal patrząc w pustkę. Myślałem o tym wszystkim, co wydarzyło się od tamtego pocałunku. Spojrzałem na bliznę na lewym przedramieniu i przypomniałem sobie uczucia, które towarzyszyły mi tamtego dnia – ostatniego.
– Historia mojego życia,
zabieram ją do domu
Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło i czas
Który stoi w miejscu. – śpiewali powoli Naruto z Kibą, dzieląc się tekstem po połowie. Później wspólnie dośpiewaliśmy refren. Swoje spojrzenie przeniosłem z okna na ludzi zgromadzonych wokół. Mieli wzruszenie w oczach.
Jadę całą noc by utrzymać jej ciepło i czas
Który stoi w miejscu. – śpiewali powoli Naruto z Kibą, dzieląc się tekstem po połowie. Później wspólnie dośpiewaliśmy refren. Swoje spojrzenie przeniosłem z okna na ludzi zgromadzonych wokół. Mieli wzruszenie w oczach.
–
Historia mojego życia. – dośpiewałem,
patrząc prosto na Sakurę. Chociaż nie dała nic po sobie poznać, ja wiedziałem,
że w środku na bank się poryczała. I dobrze, o to chodziło. Mimo bólu, jakiego
doświadczałem wraz z tą piosenką obdarzyłem Lo uśmiechem. Ku mojemu zdziwieniu,
przez chwilę zdawało mi się, że go odwzajemniła. Lecz to był tylko moment.
*
* *
Po
wszystkim umówiłam się z Itachim. Kazał mi przyjść do nich do domu, toteż na
swoje nieszczęście zmuszona byłam wędrować tuż obok Sasuke i Sayi. Hiyugashi
nie mogła przeboleć, tego, że miałabym wracać sama, wlokąc się beznadziejnie za
nimi. Byłam pewna, że i jemu się to nie podobało, lecz na tą dziewczynę nie ma
przebacz. Myślę, że zrobiła to specjalnie. Cały czas na nim wisiała, szeptała
czułe słówka do ucha, ale na tyle głośno, bym i ja je usłyszała. Udawałam, że
mnie to nie obchodzi. Że mam gdzieś jej podłe zagrywki. Jednak w środku
płakałam. Gorzko i głośno. Lecz podświadomie czułam, że Sasuke to wie. Dlaczego
nic nie mówiłam, on również.
Kiedy
dotarliśmy do domu Uchihów puściłam ich przodem. Przywitał mnie zdziwiony
Itachi. Bez ceregieli przytuliłam się do niego i wybuchłam. Brunet jakby
instynktownie wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Uważam, że to nie
był najtrafniejszy wybór, bowiem za ścianą Saya urządzała niezłe show. Chociaż
może to nie jej wina? Tak czy siak, bardzo się zawiodłam na Sasuke, słysząc co
oni wyprawiają za ścianą. Nie widziałam tego bezpośrednio, lecz bolało równie
mocno. A tak mnie zapewniał, że jego takie sprawy nie interesują! To sprawiło,
że uwaliłam caluśką pościel i koszulkę brata mej miłości swym mocnym makijażem (Mikoto
pewnie zrozumie).
Gdy
już pozornie skończyli Itachi przypomniał mi, jak za pierwszym razem pozbyłam
się smutków. Miał na myśli tą sytuację, kiedy przybiegłam do niego z parku,
gdzie spotkałam się z Sasuke w jego trzynaste urodziny. Śpiewałam mu wtedy „Summertime Sadness” i cięłam się, po raz
pierwszy. Chętnie przystałam na tą propozycję. No cóż, starszy Uchiha nie miał
na mnie nigdy zbyt dobrego wpływu.
(Piosenka) - prośba o posłuchanie do końca :3
(Piosenka) - prośba o posłuchanie do końca :3
Mężczyzna
podał mi swój portfel. Zawsze trzymał w nim żyletki, tak na wszelki wypadek.
Przecież i on się okaleczał. Cierpliwie czekał, aż skończę masakrować sobie,
oczywiście w subtelny sposób, skórę. Czułam się jak na haju. Wewnątrz mnie
zapanował wewnętrzny spokój. Itachi, widząc zadowolenie na mojej twarzy wziął
swoją gitarę i zaczął grać moją ulubioną piosenkę. Po pokoju rozniosły się
pierwsze akordy „Paradise”. Wspominałam, że kocham Coldplay, prawda (Nie tylko
ty :3 /dop.autorki)? Śpiewałam tak głośno, że w pewnym momencie do pokoju
wkroczyła Mikoto, upuszczając miskę z czystymi ubraniami. A ja leżałam, cicho
szepcząc:
– To mógłby
być raj, och.
ZACZNĘ OD TEGO, ŻE
AŻ TAKIEJ REAKCJI Z WASZEJ STRONY TO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM! WCHODZĄC KOŁO 13 NA
BLOGGERA CIERPIĄCA WIDZI 3 NOWE KOMENTARZE I MYŚLI „O KURWA!” XDD PRZYZNAM
SZCZERZE, ŻE POMIMO RAN JAKIE MI WYRZĄDZILIŚCIE, TO WAS KOCHAM. DZIĘKUJĘ WYROCZNI,
KASUMI, EVELIN I HANARE–CHAN ZA CIEPŁE SŁOWA. ACZKOLWIEK TO NIE ZMIENIA FAKTU,
ŻE CZEKAM NA KOMENTARZE >.< CORAZ TO BLIŻEJ WAKACJI, WIĘC MYŚLĘ, ŻE
ROZDZIAŁ 20 (BOŻE, TO JUŻ?) POJAWI SIĘ W PRZECIĄGU 3 TYGODNI MAKS (ALE POWIEDZMY,
ŻE POSTARAM SIĘ NAPISAĆ TO W 2 XDD).
Cierpiąca Nanase
ALE, ALE JAK TO SAKURA I SASKIE NIE SĄ RAZEM.XDD ITAŚ TY EMOSIE. (͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°) I tak znając życie niedługo będą razem. X-D Eeej ale czemy Saya.;//// Taka suka.. Plz tylko jak dodasz rozdział znowu z taki opóźnieniem to cie zabije. :')))
OdpowiedzUsuńSaya wpadnie pod auto. A Sasu i Saku będą uprawiać seksy.xD No oki. Kocham cie i twój blog, ale prosze o rozdział szybciej kobitko.xd
PozdroXD
Dodam 2 komentarz bo bedziesz miala więcej. XD
OdpowiedzUsuńKocham cię xd hahahaha
UsuńFajnie czekam na następny!
OdpowiedzUsuńA ja nie umiem zrozumieć jak przyjaciel może dawać żyletki (dobra, rozumiem. Mi samej przyjaciółka nie raz dawała, ale to był nożyk. XD). No, Itaś, no.
OdpowiedzUsuńWgl, Saya mnie wkurwia. :c
I ta akcja z piosenką. <3 TEŻ TAK CHCĘ! Walić to, że na muzyce tylko ja śpiewam... xD
Wgl, Kiba teraz wyszedł ci taki cudowny. :3 Po proszę o więcej Kiby! ^^ I może być KibaIno. ;p
Wgl, weź już połącz SasuSaku. WIADOMO, ŻE SIĘ ZEJDĄ! No, ja czekam na... ekhm, seksy, ekhm. Ekhm...
Pozdrawiam. :) A jeśli chcesz, mogę ci pospamować z anonima jak ja kocham twojego bloga. XD
Ps: Przepraszam za błędy, ale na telefonie jestem.
Kocham twojego bloga.
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga.
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga.
OdpowiedzUsuńDamn, wydałam swoją tajną tożsamość. :/
UsuńKocham twojego bloga <3
UsuńBoże kurczaki popłakałam się przez ciebie kobieto! xd
OdpowiedzUsuńAkcja z Sasuke, Uzumakim i Kibą oh! Świetne!
To w jaki sposób się zebrali i wykonali to dla Sakury, po prostu mnie wzruszyła. To się nazywa prawdziwa przyjaźń i miłość oczywiście, eh marzenie dla każdego człowieka. Chociaż muszę przyznać że brakowało mi opisu zdarzeń po tym jak wykonali tą piosenkę, zero uścisku, podziękowania, jej no kurcze, chłopaki naprawdę się postarali mam nadzieje że w następnym opowiadaniu jakiś mały buziak dla Inuzuki i Naruciaka będzie :D
Co do naszego nieszczęsnego Sasusaku:
Saya.................tępić chwasta!
Niech no w końcu oni się zejdą no bo już nie mogę patrzeć jak cierpi moja Sakurka no :/. Jezu i męczy mnie już to matka sakury aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa może niech wyjedzie na jakiś miesiąc czy coś? Strasznie chciałabym żeby może wstąpili już w stały zwiazek a nie mają ciągle jakieś problemy, najczęściej pierdoły. Eh no ale z drugiej strony za bardzo kocham też Uzumakiego :< Jest naprawdę najlepszym co mogło Haruno spotkać w życiu. Proszę wykąbinuj mu jakąś fajną babkę z którą Sakura nie będzie miała na pieńku i również mi się spodoba. Boże w tedy bym cię kurcze pokochała normalnie!
A i jeszcze Itaś........
eh
no tego to tylko kochać!
Pozdrawiam i czekam na next!
PS: Musze Cię poinformować iż niestety nie uwolnisz się ode mnie tak łatwo B))
Twój blog strasznie przypadł mi do gustu, więc bądź gotowa na moje upierdliwe komentarze pod każdym z twoich postów! :D
Szczerze? Ja cb już kocham :D Cieszę się, że ci się spodobała ta akcja, bo ogl to pomysł i napisanie tego zajęło mi wczoraj trzy godziny (cały rozdział napisałam w weekend ._.). I jak to nie było reakcji?! UŚMIECHNĘŁA SIĘ PRZECIEŻ! xdd (SPOILER) Następny to już będą urodziny Saska czyli... końcówka lipca? Średnio, żeby opisać podziękowania.
UsuńCo do Sayi, to cieszę się, że wszyscy odbieracie ją tak samo, aczkolwiek i ona przejdzie przemianę, spokojna twoja rozczochrana.
A jeżeli chodzi o mamę Saki i wgl, to sprawa rozwiąże się szybko, bo już w następnym rozdziale.
Niestety, zejdzie im się to schodzenie ze sobą, ale no cóż, ja sądzę, że to będzie fajne.
Też kosiam Naruciaka, szczególnie tego z mojego opka, jednak cała jego postać (u mnie) jest przedstawiona tak, jak ja go widzę w mandze i tyle. Co do dziewczyny dla niego to... no cóż, jeszcze zobaczysz ;)
No a Itaś, to Itaś xd <3 <3 <3
A twój spam komentarzami? Proszę bardzo. Tak się składa, że mnie cieszy każdy z nich, więc spamuj do woli.
Jeżeli chcesz się zapytać o jakieś szczegóły dotyczące fabuły, to pisz na GG lub na pocztę... może być na mojego fp na fb. Whatever.
Pozdawiam, Cierpiąca.
Miki czuje się dotknięta...
UsuńCiebie też uwielbiam! :D
UsuńKomentując, poprawiłaś mi wczoraj humor, który jak zawsze był do dupy!
No weź...
Ehehe, a ja myślałam, że to tylko ja mam zazwyczaj humor do dupy. Czuję się taka potrzebna.~
UsuńSpory skok w czasie, jak zauważyłam. No i nie poznałam reakcji Sasuke oraz matki Sakury na temat ściętych włosów, a miałam taką nadzieje, muszę jeszcze dodać że prędzej się spodziewałam iż zostaną ścięte do łopatek a nie do ramion, no nic wracając do konkretów i do rozdziału.
OdpowiedzUsuńSasuke ty... zdradziecka świnio, szujo ty... agrrr
Jak on mógł nam to zrobić?! No jak?! Chodzić z tą wywłoką Aaaa!!! No oszaleć można... Wdech, wydech...
Dobra Naruto stara się pogodzić Sasuke i Sakurę, ok on jest wspaniałą postacią w twoim opowiadaniu, normalnie mam ochotę go przytulić.
Ciekawą piosenkę wybrali nasi chłopcy do zaśpiewania, ja myślałam że Sakura w trakcie jej śpiewania wyjdzie z sali i wyniesie się ze szkoły w rytmie piosenki którą słychać było by na całą szkołę. Ale bądźmy realni, nie poddawajmy się moim "widzi mi się" ;) Nie podobało mi się za to wracanie ze szkoły w towarzystwie tej wstrętnej wywłoki... z którą się potem seksi w pokoju sąsiadującym w tym w którym przebywa Saki, no to przechodzi wszelkie pojęcie Grrr.... No ale przejdę do fragmentu który bardzo mnie zaszokował a zarazem poruszył, Sakura tnąca sobie nadgarstki w obecności Itachiego... śpiewająca piosenkę która tak bardzo odnosi się do jej życia ahh... coś wspaniałego i to wejście Mikoto, rany boskie, no po prostu Ahh. Już mnie korci aby poznać dalszą akcję, ciekawi mnie co się teraz stanie. I błagam nie rób odstępu czasowego, ja chcę wiedzieć wszystko. WSZYSTKO!!! Co do joty. Pewnie będzie wielki raban który podniesie Mikoto dochodząc do siebie po zastaniu TAKIEGO widoku. Nie daj mi długo czekać, błagam cię. Mam nadzieję że odpokutowałam i nie będziesz się mścić za tyły w komentowaniu. Na przyszłość możesz nawet mnie o nich informować czy to na blogu czy na facebooku. Ja chcę być totalnie ma bieżąco.
A teraz w rytmie "Enemy Fire" lecę dodać cię do polecanych, co by się taka katastrofa nie powtórzyła ;)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Katastrofa się powtarza :c
UsuńI tak, dałam skok w czasie. Ale to już przedostatni.
Siemka ;D
OdpowiedzUsuńSzczerze to sama nie wiem jak się tu znalazłam, ale kit z tym ważne, że jestem!
Przeczytałam wszystkie notki i jestem bardzo zadowolona. Mam wrażenie, że poprzez pisanie tych wszystkich rozdziałów coś się zmieniło, Ty się zmieniłaś i Twój styl pisania też. Oczywiście na lepsze! ;D
Jak tylko zaczęłam czytać to zastanawiałam się co ja tu robię. Rozumiesz?
Ja wiecznie uśmiechnięta i optymistyczna dziewczyna, która uwielbia szczęśliwe zakończenia ma czytać bloga, który zawiera tak dużo smutnych scenek, że aż moje serducho się kraja? Ja, osoba wrażliwa do tego stopnia, że potrafi mieć tydzień doła, chodzić smutna, nie mieć apetytu i to dlatego, że przeczytałam coś bardzo smutnego.
Niemożliwe.
A jednak. Co najważniejsze strasznie się w to wszystko wciągnęłam. Inaczej odnoszę wrażenie, że to Ty to zrobiłaś, że w jakimś sensie z każdym rozdziałem pokazujesz mi swój świat.
Swoje uczucia, które wylewasz na zewnątrz pod postacią Sakury i Sasuke.
Wiem, możesz uważać mnie za wariatkę, ale ja taka już jestem i zdaję sobie sprawę ze swojej nienormalności, ale liczę, że choć w pewnym sensie mnie zrozumiesz.
Naprawdę gorąco trzymam za Ciebie kciuki, za pisanie coraz to lepszych rozdziałów, za chęć do stawiania sobie coraz wyżej poprzeczki, za chęć walki z tym cholernym światem!
Paulina
Jestem zła sama na siebie, że dopiero teraz czytam i komentuje to.
OdpowiedzUsuńPrzez ostatni miesiąc...nie, dwa miesiące, byłam takim leniem, że pożal się boże.
Ciągle z dupą w fotelu, oglądając drama. Aż Jonghyun dał mi kopa w dupę i wyzwał od leniwca. A to ponoć on jest największym leniwcem w zespole...zawsze wiedziałam, że jesteśmy z Jongim dla siebie stworzeni.
NO! A więc, przeczytałam i komentuje. XD
Brakowało mi Twojego opowiadania przez ten okres czasu, mimo, że to tylko i wyłącznie moja wina.
Rozdział był świetny, zresztą jak pozostałe. Kocham Twoją twórczość, przemawia do mnie. Sakura jest osobą...w 1/3 taką jak ja. Mimo, że nie przeżyłam tyle co ona, to doskonale ją rozumiem. Jest mi jej potwornie szkoda.
O Sayi wypowiadać się nie będę, ale podobało mi się jak Sakura na zakończeniu roku ja zgasiła, było to epickie.
Naruto ma za lepkie rączki, oby tylko Sakura mu za bardzo na to nie pozwalała.
Sasuke...gbur, ciota, ciemniota, pajac, debil i co się jeszcze na język przyniesie...wkurza mnie, ale i tak go bardzo kocham. Wiem już co nawywija w dalszych dwóch rozdziałach, ale mam nadzieję, że mimo to ogarnie się.
Karin, zaskakująco ją lubię. Właściwie to ja ogólnie ją bardzo lubię, no chyba, że robi z siebie idiotkę względem Sasuke.
Do całego rozdziału słuchałam cały czas Summertime Sandess, uwielbiam tą piosenkę i mimo, że nie umiem się skupić na czytaniu, gdy słucham, to teraz mi to poszło znakomicie. Owiele lepszy efekt z tą piosenką, naprawdę!!
No nic, leczę czytać dalej, no i przepraszam, że odezwałam się tak późno.
Buziaki. ;*
~Evelin.