Gdy
tylko rodzice weszli, wszystko było już ogarnięte na cacy. No prawie wszystko,
a mianowicie – nie spaliśmy. Obydwoje byli wstawieni – to dobrze, bo chyba by
nas zamordowali, gdyby poczuli ten swąd alkoholu od Yuriko, albo ogółem w całym
domu. Poszli spać równie szybko, jak wrócili. I ja również niedługo później
poszłam w ich ślady.
Tamtej
nocy nie śniło mi się nic. Na szczęście.
Rano
obudziłam się cała obolała i dziwnie przygnębiona. Rano… to znaczy o
jedenastej. Zerknęłam na telefon. Było parę nieodebranych połączeń od Naruto. Ciekawe,
czego ode mnie chciał? Zagrzebałam się bardziej w kołdrę, naciskając zieloną
słuchawkę. Odebrał już po pierwszym sygnale.
–
Halo? – uśmiechnęłam jego wesoły głos. Uśmiechnęłam się słabo. Ten dobrze mi
znany radosny ton, nieco zniekształcony przez telefon.
–
Dzień dobry. – odpowiedziałam.
–
O, Sakura–chan! Dzwoniłem do ciebie. – rozradował się jeszcze bardziej.
–
No właśnie. – odchrząknęłam – Co chciałeś?
–
Chodzi o to, że jestem teraz w kawiarni, z resztą. Chcielibyśmy żebyś się
dołączyła. – wyjaśnił. Jakoś nie uśmiechało mi się wstać z ciepłego łóżeczka i
ruszyć tyłek w stronę kawiarni.
–
A z jakiej to okazji?
–
No wiesz, dzisiaj jest pierwszy stycznia… – zaczął. – Nowy Rok i wypadałoby to
uczcić.
–
A nie pamiętasz, co robiłeś wczoraj? – zapytałam, mimo wszystko, zwlekając się
z łóżka.
–
Jest różnica pomiędzy Sylwestrem a Nowym Rokiem, nie? – zakpił. Dobra, miał
rację.
–
Gdzie jesteście? – mruknęłam, ziewając. Wzdrygnęłam się, gdy moje stopy
zetknęły się z chłodną podłogą. Podobno podłoga w całym domu była grzana w
jakiś tam specjalny sposób, ale jak na razie, nie czułam skutków. Skóra na
moich kończynach przeżywała istne piekło przez liżące ją powiewy styczniowego
już powietrza. Nienawidziłam zimy. Dlaczego nie mogło być znów lato?
–
W Shizen. – odpowiedział po chwili namysłu.
–
Dobra, będę w ciągu dwudziestu… może trzydziestu minut. – wydusiłam z siebie po
serii jęków. Spowodowanych wczorajszą imprezą. Krew w moich uszach nadal
pulsowała w rytmie wczorajszych beat’ów. Masakra.
–
Super. To do zobaczenia. – odparł zadowolony i rozłączył się, nie dając mi
nawet najmniejszej szansy, by się pożegnać. Trudno – jego strata. Powlokłam się
do szafy wyjmując pierwsze lepsze ciuchy i w niemal błyskawicznie założyłam je
na siebie. Rozczesałam skołtunione włosy i tak dalej. Byłam gotowa do wyjścia
po jakiś dziesięciu minutach.
Gdy
zeszłam na dół, okazało się, że jestem w domu kompletnie sama. Zobaczyłam
karteczkę przy telewizorze. Pewnie od
rodziców – pomyślałam. Podeszłam tam i wzięłam pogięty papier w obie
dłonie. Rzeczywiście, karteczka była od taty. Zagłębiłam się w jej treść.
Dzień dobry,
słońce.
Masz dom tylko
dla siebie. Pojechaliśmy do cioci Tsune i wrócimy koło wieczora. Nie chcieliśmy
cię budzić, bo słyszeliśmy, że wy również mieliście ciężką noc. Nie jesteśmy
źli. Nie jestem zły. Mama jest troszkę podenerwowana, ale daruj jej. Nawet
matki czasami dopada ogromny kac. Wybacz jej.
Kocham cię,
Tata.
Uśmiechnęłam
się. Mama ma kaca. A to dobre. Schowałam kartkę do kieszeni spodni i podeszłam
do wieszaka w przedpokoju. Dzisiaj zrezygnowałam ze swojego tradycyjnego,
mrocznego look’u na rzecz czegoś bardziej modnego. Ino się ucieszy. Spakowałam
się jeszcze tylko w swój ulubiony czarny plecak, to znaczy schowałam tam
telefon, portfel, klucze i inne. Założyłam płaszczyk i buty [LINK], a po
chwili wkroczyłam w sam środek szalejącej śnieżycy.
*
* *
Gdy
Naruto zadzwonił do mnie z propozycją uczczenia Nowego Roku w kawiarni, nie
byłem do tego zbytnio przekonany. Jednak teraz, siedząc tu z nim, Hinatą, Ino i
Kibą byłem pewien, że jest to o wiele lepsze rozwiązanie od siedzenia w domu z
rodzicami, starszym bratem i jego dziewczyną. Za oknem zima szalała jeszcze
bardziej niż wczoraj, a tutaj, wewnątrz było cieplutko i dość przytulnie.
Brakowało mi tylko Haruno. Lecz po jej telefonie wywnioskowałem, że za chwilę i
ona tu będzie. Zamówiliśmy sobie po kawie, prócz Naruto, który stwierdził, iż
jest głodny, więc on czekał jeszcze na tosty z podwójnym serem, czy coś w tym
stylu.
Po
pewnym czasie, do naszego stolika podszedł kelner, z naszymi zamówieniami.
Pomimo tego, że mógłby być w mojej klasie, to zachowywał się z klasą i z
najwyższym profesjonalizmem. W tym samym czasie, drzwi od tej uroczej kafeterii
otworzyły się, wypuszczając tym samym do środka masę zimnego, zimowego
powietrza i dziewczynę. Na pierwszy rzut oka, nie poznałbym jej. Jednak, kiedy
tylko zdjęła czapkę byłem już pewien, że to moja dziewczyna. Haruno wyglądała
nie jak Haruno, tylko jak jakaś zupełnie inna osoba – ubrana jak każda
przeciętna nastolatka, nie jak Królowa Ciemności z początku roku. Zamiast
mrocznego makijażu miała tylko delikatne kreski tuż nad wachlarzem czarnych,
długich rzęs. Jej włosy były nadzwyczaj uporządkowane, nie to, co normalnie,
gdy celowo je czochra. Po prostu wyglądała pięknie. Chyba znowu się w niej
zadurzyłem, za sprawą jednego jej spojrzenia. Podeszła do nas i powiedziała
ciche:
–
Co tam? – usiadła na kanapie obok Hinaty. Uśmiechnęły się do siebie
przyjacielsko.
–
Nic. – odpowiedzieliśmy chórem, niczym na zawołanie. Zerknęła na kelnera, który
odchrząknął znacząco.
–
Coś dla Pani? – zapytał nonszalancko z szerokim uśmiechem.
–
Kawy… – odpowiedziała również się uśmiechając, a po chwili dodała – I może
jeszcze Tosta, takiego jak kolega. – wskazała na blondyna opychającego się w
najlepsze.
–
Ja poproszę jeszcze raz. – wyznał Naruto, podając chłopakowi talerz.
–
Rozumiem. Za chwilę wrócę. – odparł i odszedł. Na jego szczęście. Jak on śmiał
się tak gapić na różowowłosą? Jakby była nie wiadomo kim. Chociaż, ja również
wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Naprawdę ładnie wyglądała. Moje myśli
przerwał podejrzliwy głos Ino:
–
Co wy się tak w siebie wpatrujecie?
–
Hę? – mruknęła Sakura. Dopiero teraz zauważyłem, że i ona przyglądała mi się.
–
No gapicie się na siebie i gapicie, jakbyście byli w sobie zakochani. –
stwierdziła Hinata. Moje oczy w tamtym momencie przypominały dwie piłeczki do
ping pong’a.
–
No coś ty, Hinata. – zaśmiał się Uzumaki. – To niemożliwe. Sasuke i Sakura? W
życiu, za dobrze ich znam! – śmiał się dalej, lecz w jego oczach widziałem
strach.
Ale
nie miał się przecież czego bać. No bo przecież co się stanie, jeżeli będziemy
jednak razem. Nie umrze od tego, prawda? Nawet jeżeli ją kocha, to sam
przyznał, że chciałby, żeby była szczęśliwa, bo wtedy i on będzie. Lecz chyba
nigdy nie przypuszczał, że ona może pokochać jego najlepszego przyjaciela i to
z wzajemnością. Może to dlatego Sakura chciała utrzymać ten związek w
tajemnicy? Bo pragnęła chronić Naruto? Zachować się jak na przyjaciela
przystało.
–
Tak właściwie – zacząłem i wszyscy zwrócili na mnie spojrzenia. A zanim dobrze
pomyślałem, wypaliłem – to my jesteśmy razem.
*
* *
Czy
go na serio popierdoliło? Obiecał mi.
Obiecał
mi to!
Obiecał,
że nikomu nie powie!
Czy
on na serio nie rozumie, jak ludzie mogą zareagować na wiadomość, że ta
wariatka Haruno chodzi z Uchihą? Na pewno nie pozytywnie.
Debil.
Po prostu.
–
Naruto, to nie tak. – wychrypiałam, gdyż na normalny ton głosu nie było mnie
stać. To ze złości. Jednak blondyn mnie nie słuchał. Jakby wyłączył się na
wszystkie bodźce. Miałam wrażenie, że mogłabym mu przywalić dechą w łeb, a on i
tak by nie zareagował. – Naruto? – powtórzyłam.
Kiedy
już myślałam, że utraciłam z nim jakikolwiek kontakt, on odwrócił głowę w moją
stronę i spojrzał mi głęboko w oczy. Jakby chciał wedrzeć się do mojej głowy.
Ja również chciałam to zrobić. Lecz w jego własnych widziałam jedynie ból. W
życiu nie widziałam, żeby tak cierpiał. Dobrze wiedziałam, co zrobiłam. I chyba
nie było w tym nic złego, że w końcu spełniłam swoje marzenia. I w ogóle,
dlaczego ja mu się tłumaczyłam? Dlaczego czułam się winna? Jako mój przyjaciel
powinien cieszyć się razem ze mną, a nie mnie obwiniać, jakbym go nie wiadomo
jak skrzywdziła.
Po
chwili milczenia, odezwał się pustym tonem:
–
Jak mogłaś?
–
Mogę się spotykać z kim chce. – odparłam, robiąc jeszcze bardziej niezrozumiałą
minę, niż przedtem.
On
natomiast patrzył się na mnie jeszcze przez krótką chwilę, później przeniósł
wzrok na stolik, zapatrzył się na stygnącą kawę. Lecz po jakiejś minucie, może
dwóch milczenia, swoje oczy przesunął na Uchihę. Mierzyli się tak spojrzeniami,
aż Sasuke pierwszy się odezwał:
–
Tak wyszło.
–
Jak „tak wyszło”? Dobrze wiesz, co czuję… – urwał na moment, jakby coś
rozważając swoje słowa. Brunet zerknął na mnie niemal niezauważalnie, lecz ja
to zobaczyłam. Pochwyciłam na moment jego spojrzenie, jednak on szybko powrócił
do Uzumakiego. Ja również. – A zresztą… chodź.
Wstał,
i podszedł do wieszaka z naszymi kurtkami. Wziął swoją i wyszedł w mróz,
zatrzymując się pod oknem. Nie patrzył, czy Sasuke idzie za nim. Nie musiał.
Brunet po chwili zastanowienia poszedł za nim. Drgnęłam, gdy zamknął za sobą
drzwi.
*
* *
Naruto
czekał na mnie na zewnątrz. Wolałbym rozmawiać w środku, lecz teraz powinienem
być uległy. Wiedziałem, że zakochując się w Haruno i spotykając się z nią, nie
zachowuję się jak przyjaciel. Wiedziałem, że bardzo go to zabolało. Czy właśnie
o takiej sytuacji myślała Sakura? Być może wiedziała o uczuciu, jakim darzy ją
Uzumaki? Mało prawdopodobne. Wstąpiłem w mróz, zostawiając za sobą zszokowaną
Haruno.
Chłopak
miał poważną minę… zupełnie jak nie on. Stanąłem obok niego, patrząc przed
siebie. Ludzie, którzy nas mijali, przyglądali nam się ze zdziwieniem. Lecz my
staliśmy. Czekałem, aż blondyn odezwie się pierwszy. I doczekałem się.
–
Sasuke… powiedz mi, jesteś moim przyjacielem?
–
Tak. – westchnąłem ciężko.
–
I dobrze wiedziałeś, kim jest dla mnie Sakura. – to nie było pytanie.
–
Tak.
–
Więc dlaczego?! – krzyknął i spojrzał na mnie. Był śmiertelnie poważny. –
Przecież ci się nie podobała. Nigdy! Przecież wyśmiałeś ją, gdy wyznała ci, że
cię kocha! Przecież, to przez ciebie robi to wszystko! Przez ciebie taka jest! –
odwróciłem głowę – Przecież to nie ona była zawsze w twoim sercu… więc dlaczego
teraz mam ci niby uwierzyć, że ją kochasz? – Zdziwiłem się. Naruto nie był
wcale zły o to, że jako przyjaciel zakochałem się w tej samej dziewczynie co
on. Był zły o przeszłość. I martwił się o przyszłość Haruno. – Powiedz mi…
jakim cudem nagle coś do niej poczułeś?
–
A skąd ja mogę to wiedzieć?! – tym razem to ja krzyknąłem, zwracając uwagę
mijających nas ludzi. – A ty wiesz, dlaczego ją kochasz? – odpowiedziało mi
milczenie – No właśnie. Ja mam tak samo. – stwierdziłem, ściszając głos.
Poczułem,
że zbliżyliśmy się w tamtej chwili do siebie. Jako przyjaciele. Z tym samym
celem w życiu. Zrozumiałem też, dlaczego Uzumaki tak zaciekle walczy o
szczęście dla różowowłosej. O każdy jej uśmiech. O jej śmiech.
–
A co z Nią? – zapytał chłopak. Dobrze wiedziałem, o kogo mu chodziło. Uśmiechnąłem
się lekko pod nosem. – Nadal coś do Niej czujesz?
–
Może. Nie wiem, Naruto. – mruknąłem. – To jest trudny układ. Ale dopóki nie
jest obecna w moim życiu, nie masz się co martwić o Sakurę. Na razie jest tylko
ona i tylko jej szczęście się dla mnie liczy.
*
* *
–
Sakura? – usłyszałam przepełniony troską głos Ino. Zamknęłam oczy i otworzyłam
je dopiero, gdy doliczyłam do czterdziestu. Spotkały mnie dwie, zatroskane pary
oczu moich przyjaciółek i jedna, lekko zdziwiona jednego z moich najlepszych
znajomych. Zapomniałam, że Kiba również tu jest. – Wszystko w porządku?
–
Tak. – odpowiedziałam pośpiesznie. – Przecież nic się nie stało. Ze mną
wszystko w porządku, to Naruto ma jakiś problem. – dodałam, odwracając się w
stronę szyby. Spojrzałam po nich z niedowierzaniem.
Sasuke
powiedział coś do Naruto.
Ten
zaczął krzyczeć.
Uchiha
odwrócił głowę w drugą stronę i coś dodał.
Naruto
spojrzał na niego niezrozumiale. Powiedział coś.
Sasuke
znów na niego zerknął.
Rozmawiali
jeszcze chwilę, a po paru długich minutach weszli do środka. Gdy tylko
usłyszałam jak podchodzą bliżej do naszego stolika wstałam, wzięłam dłoń Ino i
zdecydowanym krokiem zaciągnęłam ją do łazienki, ignorując jej pytania. Musiałam
coś sprawdzić.
W
środku, zamknęłam za sobą drzwi z wielkim hukiem.
–
Co jest, Sakura? – spytała Ino, odpierając ręce o biodra. Spojrzałam na nią
przelotnie. Jej błękitne oczy śledziły każdy mój ruch. Zignorowałam jej
pytanie, sprawdzając dokładnie, czy ktoś jeszcze jest w pomieszczeniu. Na
szczęście, nie. Byłyśmy kompletnie same.
–
Powiedz… – zaczęłam, patrząc jej głęboko w oczy i zbliżając się na
niebezpiecznie bliską odległość – jesteśmy przyjaciółkami? Takimi najlepszymi?
–
Sakura… – zaczęła zmieszana. – Skąd takie pytanie?
–
Jesteśmy? – powtórzyłam.
–
Tak.
–
Czujesz coś do Sasuke? – złapałam ją za dłoń, na co ta zarumieniła się lekko.
Niezbyt rozumiałam jej reakcję, ale nie to było w tej chwili ważne.
–
Nie… – odpowiedziała. Szczerze, widziałam to w jej oczach. – Zrozumiałam, że to
nie jego kocham. Że to nie jest to, czego szukam. – wyznała, a po chwili wahania,
dodała – Kocham kogoś innego.
Szczerze
powiedziawszy, zdziwiła mnie jej odpowiedź. Po tym, jak wczoraj przystawiała
się do Uchihy myślałam, że jej uczucie stanie się przeszkodą pomiędzy nami
dwiema, jak kiedyś. Jednak, nie. Nasza przyjaźń przetrwa.
„Kocham
kogoś innego” – ciekawe, o kogo jej chodziło. Mógłby to być przecież każdy
chłopak w Konoha lub nawet w Tokio. Mimo swojej ciekawości postanowiłam się jej
o nic nie pytać. Powiedziałam tylko:
–
Rozumiem. Dzięki za szczerość.
–
Nie ma za… – urwała, gdyż ją przytuliłam. Ot tak, taki gest prawdziwej
przyjaciółki. Tak naprawdę, to w tamtym momencie poczułam, że jest ona mi
dziwnie bliska. Bliższa niż Naruto. Prawie tak bliska jak Sasuke. Szybko jednak
odgoniłam od siebie tą myśl i oderwałam się od niej uśmiechając. Odwzajemniła
mój uśmiech i spytała:
–
Opowiesz mi, jak to się stało? Ty i Uchiha?
–
Eee… jasne. – odparłam, rumieniąc się lekko.
EKHEM, PRZEDE
WSZYSTKIM, MAM SZCZERĄ NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA. RADZĘ GO
ZAPAMIĘTAĆ, GDYŻ JEST TO JEDEN Z TYCH WAŻNIEJSZYCH W OPOWIADANIU. LICZĘ NA
WASZE KOMENTARZE! WIEM ŻE ROZDZIAŁ BYŁ JUŻ DAWNO TEMU I WIEM, ŻE JAKO AUTORKA
JESTEM ZOBOWIĄZANA DO CZĘSTEGO DODAWANIA NOTEK NA BLOGA, DLATEGO PODJĘŁAM PARĘ
NAPRAWDĘ TRUDNYCH DECYZJI I ZDECYDOWAŁAM, ŻE TEN ROK SZKOLNY BĘDZIE PRZEŁOMEM
NA TYM BLOGU. DO ZOBACZENIA W 12 ROZDZIALE! J
Cierpiąca Nanase
Bardzo się cieszę, że ukazał się kolejny rozdział :) Był cudowny, zresztą jak zwykle :D Zastanawia mnie o kim rozmawiali Naruto i Sasuke? Wydaje mi się, że ta osoba może jeszcze namieszać w życiu Sasuke i Sakury... Zdziwiły mnie także relacje między Sakurą i Ino bo nie wyglądały one na czysto przyjacielskie, przynajmniej według mnie :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale fajnie że jednak dalej prowadzisz tego bloga! Bo jak ostatnio wchodziłam to "blog usunięty", co trochę przygnębiło bo zawsze na poprawę humoru czytałam rozdział z urodzin Kakashi'ego xD Zawsze się z niego śmiałam (oczywiście pozytywnie)
OdpowiedzUsuńJA też podjęłam decyzję o prowadzeniu bloga w czasie szkoły. Może tym razem uda mi się przetrwać.
Izka (a teraz Yuuki Ya-Yo. Linki do bloga i fanpage :http://uchiha-haruno-ss.blogspot.com/ i https://www.facebook.com/YuukiYaYo) P.S Pamiętasz może jeszcze o mnie w oóle? ;*
Przeczytałam dziś cały twój blog . Podziwiam cię , piszesz innaczej niż inni . To nie jest to samo . Opisujesz tu emocje , co mi sie osobiscie bardzo podoba. Spodobał mi sie odrazu klimat, przyciąga tak samo jak i tajemniczość w nim . Nie moge sie już doczekać następnych rodziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ToSpierdalaj (mój nick) XD
kiedy tu trafiłam i zaczęłam czytać, to nic, nie było w stanie mnie od tego odciągnąć(nawet mój wkurzający brat) :D piszesz tak... dziwnie,.. ale na swój własny, piękny sposób :) mam nadzieję, że niedługo dodasz następną notkę, bo ja czekam z niecierpliwością
OdpowiedzUsuń