Music

niedziela, 28 lipca 2013

Paradise roz.11



Gdy tylko rodzice weszli, wszystko było już ogarnięte na cacy. No prawie wszystko, a mianowicie – nie spaliśmy. Obydwoje byli wstawieni – to dobrze, bo chyba by nas zamordowali, gdyby poczuli ten swąd alkoholu od Yuriko, albo ogółem w całym domu. Poszli spać równie szybko, jak wrócili. I ja również niedługo później poszłam w ich ślady.

Tamtej nocy nie śniło mi się nic. Na szczęście.

Rano obudziłam się cała obolała i dziwnie przygnębiona. Rano… to znaczy o jedenastej. Zerknęłam na telefon. Było parę nieodebranych połączeń od Naruto. Ciekawe, czego ode mnie chciał? Zagrzebałam się bardziej w kołdrę, naciskając zieloną słuchawkę. Odebrał już po pierwszym sygnale.

– Halo? – uśmiechnęłam jego wesoły głos. Uśmiechnęłam się słabo. Ten dobrze mi znany radosny ton, nieco zniekształcony przez telefon.

– Dzień dobry. – odpowiedziałam.

– O, Sakura–chan! Dzwoniłem do ciebie. – rozradował się jeszcze bardziej.

– No właśnie. – odchrząknęłam – Co chciałeś?

– Chodzi o to, że jestem teraz w kawiarni, z resztą. Chcielibyśmy żebyś się dołączyła. – wyjaśnił. Jakoś nie uśmiechało mi się wstać z ciepłego łóżeczka i ruszyć tyłek w stronę kawiarni.

– A z jakiej to okazji?

– No wiesz, dzisiaj jest pierwszy stycznia… – zaczął. – Nowy Rok i wypadałoby to uczcić.

– A nie pamiętasz, co robiłeś wczoraj? – zapytałam, mimo wszystko, zwlekając się z łóżka.

– Jest różnica pomiędzy Sylwestrem a Nowym Rokiem, nie? – zakpił. Dobra, miał rację.

– Gdzie jesteście? – mruknęłam, ziewając. Wzdrygnęłam się, gdy moje stopy zetknęły się z chłodną podłogą. Podobno podłoga w całym domu była grzana w jakiś tam specjalny sposób, ale jak na razie, nie czułam skutków. Skóra na moich kończynach przeżywała istne piekło przez liżące ją powiewy styczniowego już powietrza. Nienawidziłam zimy. Dlaczego nie mogło być znów lato?

– W Shizen. – odpowiedział po chwili namysłu.

– Dobra, będę w ciągu dwudziestu… może trzydziestu minut. – wydusiłam z siebie po serii jęków. Spowodowanych wczorajszą imprezą. Krew w moich uszach nadal pulsowała w rytmie wczorajszych beat’ów. Masakra.

– Super. To do zobaczenia. – odparł zadowolony i rozłączył się, nie dając mi nawet najmniejszej szansy, by się pożegnać. Trudno – jego strata. Powlokłam się do szafy wyjmując pierwsze lepsze ciuchy i w niemal błyskawicznie założyłam je na siebie. Rozczesałam skołtunione włosy i tak dalej. Byłam gotowa do wyjścia po jakiś dziesięciu minutach.

Gdy zeszłam na dół, okazało się, że jestem w domu kompletnie sama. Zobaczyłam karteczkę przy telewizorze. Pewnie od rodziców – pomyślałam. Podeszłam tam i wzięłam pogięty papier w obie dłonie. Rzeczywiście, karteczka była od taty. Zagłębiłam się w jej treść.

Dzień dobry, słońce.

Masz dom tylko dla siebie. Pojechaliśmy do cioci Tsune i wrócimy koło wieczora. Nie chcieliśmy cię budzić, bo słyszeliśmy, że wy również mieliście ciężką noc. Nie jesteśmy źli. Nie jestem zły. Mama jest troszkę podenerwowana, ale daruj jej. Nawet matki czasami dopada ogromny kac. Wybacz jej.

Kocham cię, Tata.

Uśmiechnęłam się. Mama ma kaca. A to dobre. Schowałam kartkę do kieszeni spodni i podeszłam do wieszaka w przedpokoju. Dzisiaj zrezygnowałam ze swojego tradycyjnego, mrocznego look’u na rzecz czegoś bardziej modnego. Ino się ucieszy. Spakowałam się jeszcze tylko w swój ulubiony czarny plecak, to znaczy schowałam tam telefon, portfel, klucze i inne. Założyłam płaszczyk i buty [LINK], a po chwili wkroczyłam w sam środek szalejącej śnieżycy.

* * *

Gdy Naruto zadzwonił do mnie z propozycją uczczenia Nowego Roku w kawiarni, nie byłem do tego zbytnio przekonany. Jednak teraz, siedząc tu z nim, Hinatą, Ino i Kibą byłem pewien, że jest to o wiele lepsze rozwiązanie od siedzenia w domu z rodzicami, starszym bratem i jego dziewczyną. Za oknem zima szalała jeszcze bardziej niż wczoraj, a tutaj, wewnątrz było cieplutko i dość przytulnie. Brakowało mi tylko Haruno. Lecz po jej telefonie wywnioskowałem, że za chwilę i ona tu będzie. Zamówiliśmy sobie po kawie, prócz Naruto, który stwierdził, iż jest głodny, więc on czekał jeszcze na tosty z podwójnym serem, czy coś w tym stylu.

Po pewnym czasie, do naszego stolika podszedł kelner, z naszymi zamówieniami. Pomimo tego, że mógłby być w mojej klasie, to zachowywał się z klasą i z najwyższym profesjonalizmem. W tym samym czasie, drzwi od tej uroczej kafeterii otworzyły się, wypuszczając tym samym do środka masę zimnego, zimowego powietrza i dziewczynę. Na pierwszy rzut oka, nie poznałbym jej. Jednak, kiedy tylko zdjęła czapkę byłem już pewien, że to moja dziewczyna. Haruno wyglądała nie jak Haruno, tylko jak jakaś zupełnie inna osoba – ubrana jak każda przeciętna nastolatka, nie jak Królowa Ciemności z początku roku. Zamiast mrocznego makijażu miała tylko delikatne kreski tuż nad wachlarzem czarnych, długich rzęs. Jej włosy były nadzwyczaj uporządkowane, nie to, co normalnie, gdy celowo je czochra. Po prostu wyglądała pięknie. Chyba znowu się w niej zadurzyłem, za sprawą jednego jej spojrzenia. Podeszła do nas i powiedziała ciche:

– Co tam? – usiadła na kanapie obok Hinaty. Uśmiechnęły się do siebie przyjacielsko.

– Nic. – odpowiedzieliśmy chórem, niczym na zawołanie. Zerknęła na kelnera, który odchrząknął znacząco.

– Coś dla Pani? – zapytał nonszalancko z szerokim uśmiechem.

– Kawy… – odpowiedziała również się uśmiechając, a po chwili dodała – I może jeszcze Tosta, takiego jak kolega. – wskazała na blondyna opychającego się w najlepsze.

– Ja poproszę jeszcze raz. – wyznał Naruto, podając chłopakowi talerz.

– Rozumiem. Za chwilę wrócę. – odparł i odszedł. Na jego szczęście. Jak on śmiał się tak gapić na różowowłosą? Jakby była nie wiadomo kim. Chociaż, ja również wpatrywałem się w nią jak w obrazek. Naprawdę ładnie wyglądała. Moje myśli przerwał podejrzliwy głos Ino:

– Co wy się tak w siebie wpatrujecie?

– Hę? – mruknęła Sakura. Dopiero teraz zauważyłem, że i ona przyglądała mi się.

– No gapicie się na siebie i gapicie, jakbyście byli w sobie zakochani. – stwierdziła Hinata. Moje oczy w tamtym momencie przypominały dwie piłeczki do ping pong’a.

– No coś ty, Hinata. – zaśmiał się Uzumaki. – To niemożliwe. Sasuke i Sakura? W życiu, za dobrze ich znam! – śmiał się dalej, lecz w jego oczach widziałem strach.

Ale nie miał się przecież czego bać. No bo przecież co się stanie, jeżeli będziemy jednak razem. Nie umrze od tego, prawda? Nawet jeżeli ją kocha, to sam przyznał, że chciałby, żeby była szczęśliwa, bo wtedy i on będzie. Lecz chyba nigdy nie przypuszczał, że ona może pokochać jego najlepszego przyjaciela i to z wzajemnością. Może to dlatego Sakura chciała utrzymać ten związek w tajemnicy? Bo pragnęła chronić Naruto? Zachować się jak na przyjaciela przystało.

– Tak właściwie – zacząłem i wszyscy zwrócili na mnie spojrzenia. A zanim dobrze pomyślałem, wypaliłem – to my jesteśmy razem.

* * *

Czy go na serio popierdoliło? Obiecał mi.

Obiecał mi to!

Obiecał, że nikomu nie powie!  

Czy on na serio nie rozumie, jak ludzie mogą zareagować na wiadomość, że ta wariatka Haruno chodzi z Uchihą? Na pewno nie pozytywnie.

Debil. Po prostu.

– Naruto, to nie tak. – wychrypiałam, gdyż na normalny ton głosu nie było mnie stać. To ze złości. Jednak blondyn mnie nie słuchał. Jakby wyłączył się na wszystkie bodźce. Miałam wrażenie, że mogłabym mu przywalić dechą w łeb, a on i tak by nie zareagował. – Naruto? – powtórzyłam.

Kiedy już myślałam, że utraciłam z nim jakikolwiek kontakt, on odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy. Jakby chciał wedrzeć się do mojej głowy. Ja również chciałam to zrobić. Lecz w jego własnych widziałam jedynie ból. W życiu nie widziałam, żeby tak cierpiał. Dobrze wiedziałam, co zrobiłam. I chyba nie było w tym nic złego, że w końcu spełniłam swoje marzenia. I w ogóle, dlaczego ja mu się tłumaczyłam? Dlaczego czułam się winna? Jako mój przyjaciel powinien cieszyć się razem ze mną, a nie mnie obwiniać, jakbym go nie wiadomo jak skrzywdziła.

Po chwili milczenia, odezwał się pustym tonem:

– Jak mogłaś?

– Mogę się spotykać z kim chce. – odparłam, robiąc jeszcze bardziej niezrozumiałą minę, niż przedtem.

On natomiast patrzył się na mnie jeszcze przez krótką chwilę, później przeniósł wzrok na stolik, zapatrzył się na stygnącą kawę. Lecz po jakiejś minucie, może dwóch milczenia, swoje oczy przesunął na Uchihę. Mierzyli się tak spojrzeniami, aż Sasuke pierwszy się odezwał:

– Tak wyszło.

– Jak „tak wyszło”? Dobrze wiesz, co czuję… – urwał na moment, jakby coś rozważając swoje słowa. Brunet zerknął na mnie niemal niezauważalnie, lecz ja to zobaczyłam. Pochwyciłam na moment jego spojrzenie, jednak on szybko powrócił do Uzumakiego. Ja również. – A zresztą… chodź.

Wstał, i podszedł do wieszaka z naszymi kurtkami. Wziął swoją i wyszedł w mróz, zatrzymując się pod oknem. Nie patrzył, czy Sasuke idzie za nim. Nie musiał. Brunet po chwili zastanowienia poszedł za nim. Drgnęłam, gdy zamknął za sobą drzwi.

* * *

Naruto czekał na mnie na zewnątrz. Wolałbym rozmawiać w środku, lecz teraz powinienem być uległy. Wiedziałem, że zakochując się w Haruno i spotykając się z nią, nie zachowuję się jak przyjaciel. Wiedziałem, że bardzo go to zabolało. Czy właśnie o takiej sytuacji myślała Sakura? Być może wiedziała o uczuciu, jakim darzy ją Uzumaki? Mało prawdopodobne. Wstąpiłem w mróz, zostawiając za sobą zszokowaną Haruno.

Chłopak miał poważną minę… zupełnie jak nie on. Stanąłem obok niego, patrząc przed siebie. Ludzie, którzy nas mijali, przyglądali nam się ze zdziwieniem. Lecz my staliśmy. Czekałem, aż blondyn odezwie się pierwszy. I doczekałem się.

– Sasuke… powiedz mi, jesteś moim przyjacielem?

– Tak. – westchnąłem ciężko.

– I dobrze wiedziałeś, kim jest dla mnie Sakura. – to nie było pytanie.

– Tak.

– Więc dlaczego?! – krzyknął i spojrzał na mnie. Był śmiertelnie poważny. – Przecież ci się nie podobała. Nigdy! Przecież wyśmiałeś ją, gdy wyznała ci, że cię kocha! Przecież, to przez ciebie robi to wszystko! Przez ciebie taka jest! – odwróciłem głowę – Przecież to nie ona była zawsze w twoim sercu… więc dlaczego teraz mam ci niby uwierzyć, że ją kochasz? – Zdziwiłem się. Naruto nie był wcale zły o to, że jako przyjaciel zakochałem się w tej samej dziewczynie co on. Był zły o przeszłość. I martwił się o przyszłość Haruno. – Powiedz mi… jakim cudem nagle coś do niej poczułeś?

– A skąd ja mogę to wiedzieć?! – tym razem to ja krzyknąłem, zwracając uwagę mijających nas ludzi. – A ty wiesz, dlaczego ją kochasz? – odpowiedziało mi milczenie – No właśnie. Ja mam tak samo. – stwierdziłem, ściszając głos.

Poczułem, że zbliżyliśmy się w tamtej chwili do siebie. Jako przyjaciele. Z tym samym celem w życiu. Zrozumiałem też, dlaczego Uzumaki tak zaciekle walczy o szczęście dla różowowłosej. O każdy jej uśmiech. O jej śmiech.

– A co z Nią? – zapytał chłopak. Dobrze wiedziałem, o kogo mu chodziło. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem. – Nadal coś do Niej czujesz?

– Może. Nie wiem, Naruto. – mruknąłem. – To jest trudny układ. Ale dopóki nie jest obecna w moim życiu, nie masz się co martwić o Sakurę. Na razie jest tylko ona i tylko jej szczęście się dla mnie liczy.

* * *

– Sakura? – usłyszałam przepełniony troską głos Ino. Zamknęłam oczy i otworzyłam je dopiero, gdy doliczyłam do czterdziestu. Spotkały mnie dwie, zatroskane pary oczu moich przyjaciółek i jedna, lekko zdziwiona jednego z moich najlepszych znajomych. Zapomniałam, że Kiba również tu jest. – Wszystko w porządku?

– Tak. – odpowiedziałam pośpiesznie. – Przecież nic się nie stało. Ze mną wszystko w porządku, to Naruto ma jakiś problem. – dodałam, odwracając się w stronę szyby. Spojrzałam po nich z niedowierzaniem.

Sasuke powiedział coś do Naruto.

Ten zaczął krzyczeć.

Uchiha odwrócił głowę w drugą stronę i coś dodał.

Naruto spojrzał na niego niezrozumiale. Powiedział coś.

Sasuke znów na niego zerknął.

Rozmawiali jeszcze chwilę, a po paru długich minutach weszli do środka. Gdy tylko usłyszałam jak podchodzą bliżej do naszego stolika wstałam, wzięłam dłoń Ino i zdecydowanym krokiem zaciągnęłam ją do łazienki, ignorując jej pytania. Musiałam coś sprawdzić.

W środku, zamknęłam za sobą drzwi z wielkim hukiem.

– Co jest, Sakura? – spytała Ino, odpierając ręce o biodra. Spojrzałam na nią przelotnie. Jej błękitne oczy śledziły każdy mój ruch. Zignorowałam jej pytanie, sprawdzając dokładnie, czy ktoś jeszcze jest w pomieszczeniu. Na szczęście, nie. Byłyśmy kompletnie same.

– Powiedz… – zaczęłam, patrząc jej głęboko w oczy i zbliżając się na niebezpiecznie bliską odległość – jesteśmy przyjaciółkami? Takimi najlepszymi?

– Sakura… – zaczęła zmieszana. – Skąd takie pytanie?

– Jesteśmy? – powtórzyłam.

– Tak.

– Czujesz coś do Sasuke? – złapałam ją za dłoń, na co ta zarumieniła się lekko. Niezbyt rozumiałam jej reakcję, ale nie to było w tej chwili ważne.

– Nie… – odpowiedziała. Szczerze, widziałam to w jej oczach. – Zrozumiałam, że to nie jego kocham. Że to nie jest to, czego szukam. – wyznała, a po chwili wahania, dodała – Kocham kogoś innego.

Szczerze powiedziawszy, zdziwiła mnie jej odpowiedź. Po tym, jak wczoraj przystawiała się do Uchihy myślałam, że jej uczucie stanie się przeszkodą pomiędzy nami dwiema, jak kiedyś. Jednak, nie. Nasza przyjaźń przetrwa.

„Kocham kogoś innego” – ciekawe, o kogo jej chodziło. Mógłby to być przecież każdy chłopak w Konoha lub nawet w Tokio. Mimo swojej ciekawości postanowiłam się jej o nic nie pytać. Powiedziałam tylko:

– Rozumiem. Dzięki za szczerość.

– Nie ma za… – urwała, gdyż ją przytuliłam. Ot tak, taki gest prawdziwej przyjaciółki. Tak naprawdę, to w tamtym momencie poczułam, że jest ona mi dziwnie bliska. Bliższa niż Naruto. Prawie tak bliska jak Sasuke. Szybko jednak odgoniłam od siebie tą myśl i oderwałam się od niej uśmiechając. Odwzajemniła mój uśmiech i spytała:

– Opowiesz mi, jak to się stało? Ty i Uchiha?

– Eee… jasne. – odparłam, rumieniąc się lekko.

EKHEM, PRZEDE WSZYSTKIM, MAM SZCZERĄ NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA. RADZĘ GO ZAPAMIĘTAĆ, GDYŻ JEST TO JEDEN Z TYCH WAŻNIEJSZYCH W OPOWIADANIU. LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE! WIEM ŻE ROZDZIAŁ BYŁ JUŻ DAWNO TEMU I WIEM, ŻE JAKO AUTORKA JESTEM ZOBOWIĄZANA DO CZĘSTEGO DODAWANIA NOTEK NA BLOGA, DLATEGO PODJĘŁAM PARĘ NAPRAWDĘ TRUDNYCH DECYZJI I ZDECYDOWAŁAM, ŻE TEN ROK SZKOLNY BĘDZIE PRZEŁOMEM NA TYM BLOGU. DO ZOBACZENIA W 12 ROZDZIALE! J

Cierpiąca Nanase

4 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę, że ukazał się kolejny rozdział :) Był cudowny, zresztą jak zwykle :D Zastanawia mnie o kim rozmawiali Naruto i Sasuke? Wydaje mi się, że ta osoba może jeszcze namieszać w życiu Sasuke i Sakury... Zdziwiły mnie także relacje między Sakurą i Ino bo nie wyglądały one na czysto przyjacielskie, przynajmniej według mnie :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajnie że jednak dalej prowadzisz tego bloga! Bo jak ostatnio wchodziłam to "blog usunięty", co trochę przygnębiło bo zawsze na poprawę humoru czytałam rozdział z urodzin Kakashi'ego xD Zawsze się z niego śmiałam (oczywiście pozytywnie)
    JA też podjęłam decyzję o prowadzeniu bloga w czasie szkoły. Może tym razem uda mi się przetrwać.
    Izka (a teraz Yuuki Ya-Yo. Linki do bloga i fanpage :http://uchiha-haruno-ss.blogspot.com/ i https://www.facebook.com/YuukiYaYo) P.S Pamiętasz może jeszcze o mnie w oóle? ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam dziś cały twój blog . Podziwiam cię , piszesz innaczej niż inni . To nie jest to samo . Opisujesz tu emocje , co mi sie osobiscie bardzo podoba. Spodobał mi sie odrazu klimat, przyciąga tak samo jak i tajemniczość w nim . Nie moge sie już doczekać następnych rodziałów.

    Pozdrawiam
    ToSpierdalaj (mój nick) XD

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy tu trafiłam i zaczęłam czytać, to nic, nie było w stanie mnie od tego odciągnąć(nawet mój wkurzający brat) :D piszesz tak... dziwnie,.. ale na swój własny, piękny sposób :) mam nadzieję, że niedługo dodasz następną notkę, bo ja czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń