Music

poniedziałek, 3 września 2012

Paradise roz.6



Dla Eimin-chan, za to że zawsze jest i pomoc przy szablonie na obydwa blogi. Powrotu do zdrowia. :)

 – No wreszcie jesteś! Ile można wracać do domu? – usłyszałam, gdy tylko weszłam z wciąż tulącą się do mnie rozpaczliwie Ochą. –  No co masz takie wielkie oczy? Przyjaciółki w życiu nie widziałaś?
– Ino, co ty tu robisz? – warknęłam w jej stronę, widząc jak w zawrotnym tempie zmieniła mój dom w jakiś burdel, składający się z moich ciuchów. Po moich plecach przeszła kolejna seria dreszczy. – Gdzie mama? – zwróciłam się do Ochy.
– Na zakupach – odparła, siadając na dywanie i z zaciekawieniem spoglądając w stronę jednej z moich dziecięcych sukienek.
Spojrzałam na Ino, która już chyba zapomniała, że w ogóle przyszłam i zanurkowała w stertę bluzek z nazwani (i często autografami) moich ulubionych zespołów i wykonawców.
– Czego tu szukasz? – zapytałam groźnie – Nie masz domu?
Nawet się nie odwróciła, za to z niezadowoleniem pokręciła głową, kiedy zobaczyła, jak Ocha zaczyna się stroić w jedną z niewielu białych sukienek. Zaraz potem, zdecydowała się wyjaśnić.
– Przepraszam, ale niedługo będą urodziny naszego kochanego wychowawcy, Kakashi'ego, i jak co roku będzie duża impreza! A ty pewnie znowu przyjdziesz jak jakieś Emo i co ? Wszyscy będą cię mieli za świruskę, jak z resztą co roku. – zaczęła na mnie wrzeszczeć – Ja nie pozwolę, aby moja najlepsza przyjaciółka była tak poniżana! Dlatego to ja cię ubiorę na tą imprezkę!
– Ino – zakpiłam – przecież wiesz, że ja nie mam problemu z tym, że ludzie mnie wytykają palcami.
– Jak widzę, nie masz tu nic, co byłoby normalne – kontynuowała Yamanaka, kompletnie ignorując moją osobę. Żyłka na moim czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.
– Przestań – zażądałam.
– Nie – ucięła i spojrzała z zainteresowaniem na moją młodszą siostrę, która w ciszy dotykała niemalże z namaszczeniem wszystkich tych kiecek – Ocha…
– Nie! – warknęłam. Dobrze wiedziałam, że blondynka chce zagrać poniżej pasa, wykorzystując do tego moją młodszą siostrę. To było przecież oczywiste, że akurat Ochy nie odmówię.
– Wrzuć na luz, Sakura – zaśmiała się – Kochanie, idziemy na zakupy, chcesz iść z nami?
– Jasne – uśmiechnęła się promiennie w moją stronę. Widząc to podekscytowane spojrzenie nie mogłam się nie zgodzić.
– Nienawidzę cię, rudzielcu – mruknęłam zła, zbierając ciuchy z podłogi.
– No to ustalone! Kierunek, centrum handlowe! – powiedziała, na co Ocha zasalutowała.
– Nie! – wyrywałam się, wierzgając nogami. – Tam jest bałagan, nie możemy tego tak zostawić!
– Jak to nie? – niebieskooka zatrzymała się w pół kroku z poważną miną – Oczywiście, że możemy.
Otworzyła drzwi i siłą wypchnęła mnie na dwór zamykając je tuż przed moim nosem.
– Zaraz się porzygam – szepnęłam, ostrzegawczo ku niej spoglądając.
– Oj tam, marudzisz.

* * *

 Od jakiś dwóch godzin ślęczeliśmy z prawie kompletnym zespołem u Naruto. Postanowiliśmy wspólnie z chłopakami, że poćwiczymy te piosenki, do których Sakura nie jest nam potrzebna. Była nam potrzebna do prawie wszystkich, ale to szczegół.
– No to co? – zerwał się Naruto, chwytając swoją gitarę – Gramy?
– Co? – zapytał zdezoriętowany Shikamaru, który najwyraźniej postanowił uciąć sobie drzemkę.
– Tak – odpowiedziałem, starając się opanować swój głos, w którym wyczuwałem irytację. Bez Sakury te próby wyglądały nie jak próby, tylko jak przedszkole. Wszyscy pozostali popatrzyli po sobie, z wyjątkiem Choji'ego, który właśnie w TYM momencie, zaczął się opychać ciasteczkami przyniesionymi przez Kushinę.
– Gruby! – jęknął Naruto – Nie możesz kiedy indziej? Serio? – Nawet nie mrugnąłem, a blondyn już leżał na ziemi, ze zdecydowanie spuchniętym policzkiem. – Ok, rozumiem, że nie – wymamrotał w panele.
– Cieszę się, że ustaliliśmy to bez słów – odparł chłopak.
W pokoju zaległa cisza.
– Może zadzwonimy po Lo? – zaproponowałem, patrząc wyczekująco na Kibę. Tylko on wydawał się być tu ogarnięty.
– Nie przyjdzie – wtrącił Shikamaru, przerywając drzemkę. – Ino zaciągnęła ją do Tokio.
– Po co? – zaciekawił się Naruto.
– Zbaczamy z tematu – mruknąłem, chowając twarz w dłoniach. Nikt mnie oczywiście nie słuchał.
– Pewnie na zakupy – stwierdził Nara, przewracając teatralnie oczami. Widać on również miał takie babskie rzeczy głęboko w poważaniu.
– Chciałbym zobaczyć Sakurcię w czerwonym… – rozmarzył się Choji. Spojrzałem na niego w politowaniem. Serio, Choji?
– Czerwony nie pasuje do różowego, idioto – oburzył się Naruto.
– Ale na pewno wyglądałaby w takiej sukience seksownie – do marzeń chłopaka dołączył się Kiba, podpierając twarz dłonią.
– Ona i bez tego jest seksowna – stwierdził nadal zgorszony Uzumaki.
– Akurat – prychnąłem. Nagle cała czwórka zwróciła na mnie swe oczy. W pomieszczeniu ponownie zaległa cisza. – No co?
– Czy ty jesteś normalny? – spytał Kiba. Mrugał przy tym gwałtownie, patrząc na mnie jak na kretyna.  
– O co ci chodzi? – Zirytowałem się.
– Ja bym nie potrafił oceniać urody dziewczyny przez to, co do niej czuję – zastanowił się Choji, wyjmując z kieszeni spodki zjedzonego do połowy batona czekoladowego.
– Myślisz, że nie podoba mi się, bo jej nienawidzę? – zerknąłem na kolegę z politowaniem.
– Tak – odparł, pochłaniając ostatnie okruchy batonika. Boże, jakie tempo.
– Może i masz rację – pomyślałem głośno. – Ale to decha, nie lubię dech.
Kiba i Shikamaru zarechotali. Nie za bardzo rozumiałem, co w tym śmiesznego, jednak nawet nie próbowałem dociekać.
Haruno może i była ładna, ale w życiu nie przyznałbym tego na głos. Za bardzo jej nienawidziłem. Przecież wiadomo, że nie miałbym nic przeciwko Sakurze, gdyby nie to, co zrobiła Naruto. Spojrzałem na przyjaciela.
Zerkał z zażenowaniem to na chłopców, to na mnie. Chyba poczuł się urażony. Nie miałem poczucia winy, zwłaszcza, że to nie jego ocenialiśmy, a różowowłosą. Nic mu do naszych opinii.

* * *

– Sakura, wyglądasz, jak wróżka! – zawołała Ocha na mój widok. Westchnęłam głośno, czując, że wyjdę z siebie.
– Widzisz? To był idealny wybór – zawtórowała jej Ino i poszła szukać ekspedientki. Zaciągnęłam beżową kotarę, odgradzając się tym samym od młodszej siostry. Ukryłam twarz w dłoniach, starając się nie zacząć krzyczeć o pomoc. Przez palce dostrzegłam swoje odbicie w lustrze.
Miałam na sobie turkusową sukienkę na cienkich ramiączkach. Zwiewna tkanina, z której była uszyta sięgała mi ledwo do kolan. W pasie miałam przewiązaną czarną wstążkę z kokardą. Było mi w niej ładnie, oczywiście poza tym, że wszystkie szramy były na wierzchu. Nawet Ino uciekała od nich wzrokiem.
– Jak będę już duża – zaczęła Ocha – to też będę tak wyglądać. W sensie, że jak ty, Sakura.
– Ty? – Zdziwiłam się, siląc się na zainteresowanie tym, co mówiła młodsza siostra.  – Z pewnością.
– Sakura? – usłyszałam głos Ino. Zamrugałam kilkakrotnie, powstrzymując łzy, które niewiadomo skąd napłynęły mi do oczu. – Rozbieraj się z tej kiecki, trzeba zapłacić.
– Bierzemy ją? – zapytałam niepewnie, a wtedy głowa Ino momentalnie znalazła się pomiędzy ścianą przebierali a satynową kotarą.
– Jeszcze się pytasz? – wzburzyła się. – Wyglądasz w niej zjawiskowo, musimy ją kupić!
*

 Gdy wróciłyśmy do domu była już pora zmierzchu. Rodzice byli bardzo ciekawi naszej niespodziewanej wyprawy do Tokio, a ja nie miałam zbytnio ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Na szczęście z opresji wybawiła mnie Ocha, która oczywiście zaczęła gadać jak najęta. Nie przysłuchiwałam się słowom rudowłosej – myślami byłam już w swoim pokoju, w którym chciałam ryczeć przez całą noc.
Po kolacji wzięłam szybki prysznic. Następnie nieśpiesznie włosy odrabiałam lekcje, które oczywiście nie sprawiały mi większej trudności. Kiedy już skończyłam obydwie czynności rozejrzałam się beznamiętnie po pokoju. Ochotę na płakanie pochłonęło męczenie się z fizyką, więc na łzy już nie miałam weny.
Wstałam z krzesła i powoli podeszłam do okna. Stałam tak chwilę, cicho przyglądając się rozgwieżdżonemu niebu. Po parunastu minutach tego gapienia się w gwiazdy zaczęły mnie boleć nogi, więc usiadłam na parapecie. Od rozszczelnionego okna co rusz do pokoju wślizgiwały się zdradzieckie powiewy wrześniowego powietrza. Czułam jak gęsia skóra bezlitośnie wędruje po moich lędźwiach w górę.
Wzdrygnąwszy się, wstałam gwałtownie i podeszłam do łóżka. Owinęłam się leżącym nań kocem i powróciłam do wcześniejszej pozycji. Teraz na parapecie siedziało mi się wręcz idealnie. Ponownie zwróciłam swą twarz do okna, opierając się skronią o szybę. Wtedy moją uwagę przyciągnęło niespodziewanie zapalone światło w pokoju Sasuke.
Zdziwionymi, szeroko otwartymi oczami patrzyłam, jak chłopak miota się po pokoju, w poszukiwaniu szkolnych podręczników. Nie patrzył w moją stronę, pochłonięty przewalaniem stert śmieci zalegających na półkach, które sama byłam w stanie dostrzec ze swojego pokoju. Po paru minutach zdecydowanie podirytowany brunet wbił swoje oczy w sufit i stał dłuższą chwilę. Nie wiedziałam dlaczego, lecz ten widok na tyle przykuł moją uwagę, że nawet nie zaważyłam, gdy niespodziewane, bezpodstawne łzy zaczęły znaczyć mokre ścieżki na mych policzkach. Zdziwiona starłam je szybko, pociągając nosem.
Skąd ta melancholia?
Tymczasem Sasuke zdjął z siebie biały podkoszulek, ukazując mi skrawek swojego jeszcze chłopięcego ciała.  Przeciągnął się nieznacznie i wyszedł nieśpiesznie z pokoju, gasząc światło. Ciemność, która bezwzględnie ogarnęła jego pokój wcale nie sprawiła, że przestałam się w tamtą stronę gapić tępym wzrokiem. Łzy również ściekały po moim podbródku, szydząc sobie z mojej równowagi emocjonalnej.
Mrok ogarniający sypialnię Uchihy, moje łzy i targająca mą duszą melancholia mimo wszystko sprawiły, że zasnęłam. Tak naturalnie, bez oporów.

* * *

 Gdy już zrobiłem wszystko, co można robić w łazience wieczorem, postanowiłem jeszcze trochę posłuchać muzyki, którą dał mi Naruto. Znaczną większość utworów stanowiły piosenki naszego zespołu, więc chętnie się do tego zabrałem. Nie wiem dlaczego, ale właśnie teraz tego potrzebowałem. Ukojenia, które potrafił mi zapewnić jedynie głos znienawidzonej Sakury.
 Do pierwszych trzech piosenek się nie wczuwałem, gdyż śpiewali je chłopcy lub Hinata, ale czwarta była zarezerwowana specjalnie dla różowowłosej. Usiadłem na parapecie, czując dziwne mrowienie w żołądku.
Gdy tylko usłyszałem jej melodyjny głos, to mimowolnie zerknąłem w stronę jej okna. Nie zdziwiłem się, widząc ją siedzącą na oknie. Oparłem się łokciami o parapet. Przyglądając się jej uważniej zauważyłem, że spała. Zasnęła z twarzą w kierunku mojego okna. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok.
W mej głowie zawirowały wspomnienia dzieciństwa, w którym to często chodziłem do niej na noc i na odwrót. Czasami, a szczególnie w takie nastrojowe, gwieździste noce chciałem, żeby tamte czasy powróciły.
Żebym mógł być już sobą.
Cierpiąca Nanase

7 komentarzy:

  1. piosenki z przekazem <3 :* kocham twojego bloga. nie mam żadnych myśli typu a mogłabyś... , a byłoby lepiej jeśli... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham twój blog kocham tą pierwszą piosenkę wkurwia mnie zachowanie Sasa. z moim zdrówkiem lepiej zaczęłam więcej jeść ( '-.-) i już nie mam tak częstych zawrotów. I nmzc moja ty dupo kochana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opko. :) Aż się zdziwiłam, że wcześniej tu nie trafiłam. Pomysł ciekawy, ale czy oryginalny? Nie do końca, jednak na pewno wyjątkowy. :) Rozważałaś może dodanie gadżetu "obserwatorzy"? Było by wtedy łatwiej z powiadamianiem o newsach osób zapisanych... :D Póki co dodaje do linków u siebie i już niedługo zapraszam na nowe opowiadanie na http://itasaku-wspomnienia.blogspot.se/
    Pozdrawiam! :)
    PS Skoro nie ma tu tego gadżetu w/w mogłabyś powiadamiać mnie o newsach na mojej podstronie z linkami (SPAMownik i powiadomienia) lub przez gg [43422658]? Z góry dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. PRZE GENIALNIE!!!!!!!!!!!!
    normalnie genialne... tylko tyle... bo moje słowa nie wyrażą twoich opowiadań... czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponownie wracamy do depresyjnych notek, co? W sumie, to się cieszę, bo jednak nie lubię, gdy w opowiadaniu cały czas jest słodko etc.
    Jak Sasuke może nie pamiętać, co się stało Sakurze, no jak!? I to częściowo była jego wina!
    Faceci -.-

    OdpowiedzUsuń