Dla Eimin-chan, za to że
zawsze jest i pomoc przy szablonie na obydwa blogi. Powrotu do zdrowia. :)
– No wreszcie jesteś!
Ile można wracać do domu? – usłyszałam, gdy tylko weszłam z wciąż tulącą się do
mnie rozpaczliwie Ochą. – No co masz
takie wielkie oczy? Przyjaciółki w życiu nie widziałaś?
– Ino, co ty tu robisz? –
warknęłam w jej stronę, widząc jak w zawrotnym tempie zmieniła mój dom w jakiś
burdel, składający się z moich ciuchów. Po moich plecach przeszła kolejna seria
dreszczy. – Gdzie mama? – zwróciłam się do Ochy.
– Na zakupach – odparła,
siadając na dywanie i z zaciekawieniem spoglądając w stronę jednej z moich
dziecięcych sukienek.
Spojrzałam na Ino, która już
chyba zapomniała, że w ogóle przyszłam i zanurkowała w stertę bluzek z nazwani
(i często autografami) moich ulubionych zespołów i wykonawców.
– Czego tu szukasz? –
zapytałam groźnie – Nie masz domu?
Nawet się nie odwróciła, za to
z niezadowoleniem pokręciła głową, kiedy zobaczyła, jak Ocha zaczyna się stroić
w jedną z niewielu białych sukienek. Zaraz potem, zdecydowała się wyjaśnić.
– Przepraszam, ale niedługo
będą urodziny naszego kochanego wychowawcy, Kakashi'ego, i jak co roku będzie
duża impreza! A ty pewnie znowu przyjdziesz jak jakieś Emo i co ? Wszyscy będą
cię mieli za świruskę, jak z resztą co roku. – zaczęła na mnie wrzeszczeć – Ja
nie pozwolę, aby moja najlepsza przyjaciółka była tak poniżana! Dlatego to ja
cię ubiorę na tą imprezkę!
– Ino – zakpiłam – przecież
wiesz, że ja nie mam problemu z tym, że ludzie mnie wytykają palcami.
– Jak widzę, nie masz tu nic,
co byłoby normalne – kontynuowała Yamanaka, kompletnie ignorując moją osobę.
Żyłka na moim czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.
– Przestań – zażądałam.
– Nie – ucięła i spojrzała z
zainteresowaniem na moją młodszą siostrę, która w ciszy dotykała niemalże z
namaszczeniem wszystkich tych kiecek – Ocha…
– Nie! – warknęłam. Dobrze
wiedziałam, że blondynka chce zagrać poniżej pasa, wykorzystując do tego moją
młodszą siostrę. To było przecież oczywiste, że akurat Ochy nie odmówię.
– Wrzuć na luz, Sakura –
zaśmiała się – Kochanie, idziemy na zakupy, chcesz iść z nami?
– Jasne – uśmiechnęła się
promiennie w moją stronę. Widząc to podekscytowane spojrzenie nie mogłam się
nie zgodzić.
– Nienawidzę cię, rudzielcu –
mruknęłam zła, zbierając ciuchy z podłogi.
– No to ustalone! Kierunek,
centrum handlowe! – powiedziała, na co Ocha zasalutowała.
– Nie! – wyrywałam się,
wierzgając nogami. – Tam jest bałagan, nie możemy tego tak zostawić!
– Jak to nie? – niebieskooka
zatrzymała się w pół kroku z poważną miną – Oczywiście, że możemy.
Otworzyła drzwi i siłą
wypchnęła mnie na dwór zamykając je tuż przed moim nosem.
– Zaraz się porzygam –
szepnęłam, ostrzegawczo ku niej spoglądając.
– Oj tam, marudzisz.
*
* *
Od jakiś dwóch godzin
ślęczeliśmy z prawie kompletnym zespołem u Naruto. Postanowiliśmy wspólnie
z chłopakami, że poćwiczymy te piosenki, do których Sakura nie jest nam
potrzebna. Była nam potrzebna do prawie wszystkich, ale to szczegół.
– No to co? – zerwał się
Naruto, chwytając swoją gitarę – Gramy?
– Co? – zapytał zdezoriętowany
Shikamaru, który najwyraźniej postanowił uciąć sobie drzemkę.
– Tak – odpowiedziałem,
starając się opanować swój głos, w którym wyczuwałem irytację. Bez Sakury te
próby wyglądały nie jak próby, tylko jak przedszkole. Wszyscy pozostali
popatrzyli po sobie, z wyjątkiem Choji'ego, który właśnie w TYM momencie,
zaczął się opychać ciasteczkami przyniesionymi przez Kushinę.
– Gruby! – jęknął Naruto – Nie
możesz kiedy indziej? Serio? – Nawet nie mrugnąłem, a blondyn już leżał na
ziemi, ze zdecydowanie spuchniętym policzkiem. – Ok, rozumiem, że nie –
wymamrotał w panele.
– Cieszę się, że ustaliliśmy
to bez słów – odparł chłopak.
W pokoju zaległa cisza.
– Może zadzwonimy po Lo? –
zaproponowałem, patrząc wyczekująco na Kibę. Tylko on wydawał się być tu
ogarnięty.
– Nie przyjdzie – wtrącił
Shikamaru, przerywając drzemkę. – Ino zaciągnęła ją do Tokio.
– Po co? – zaciekawił się
Naruto.
– Zbaczamy z tematu –
mruknąłem, chowając twarz w dłoniach. Nikt mnie oczywiście nie słuchał.
– Pewnie na zakupy –
stwierdził Nara, przewracając teatralnie oczami. Widać on również miał takie
babskie rzeczy głęboko w poważaniu.
– Chciałbym zobaczyć Sakurcię
w czerwonym… – rozmarzył się Choji. Spojrzałem na niego w politowaniem. Serio,
Choji?
– Czerwony nie pasuje do
różowego, idioto – oburzył się Naruto.
– Ale na pewno wyglądałaby w takiej
sukience seksownie – do marzeń chłopaka dołączył się Kiba, podpierając twarz
dłonią.
– Ona i bez tego jest seksowna
– stwierdził nadal zgorszony Uzumaki.
– Akurat – prychnąłem. Nagle
cała czwórka zwróciła na mnie swe oczy. W pomieszczeniu ponownie zaległa cisza.
– No co?
– Czy ty jesteś normalny? –
spytał Kiba. Mrugał przy tym gwałtownie, patrząc na mnie jak na kretyna.
– O co ci chodzi? – Zirytowałem
się.
– Ja bym nie potrafił oceniać
urody dziewczyny przez to, co do niej czuję – zastanowił się Choji, wyjmując z
kieszeni spodki zjedzonego do połowy batona czekoladowego.
– Myślisz, że nie podoba mi
się, bo jej nienawidzę? – zerknąłem na kolegę z politowaniem.
– Tak – odparł, pochłaniając
ostatnie okruchy batonika. Boże, jakie tempo.
– Może i masz rację –
pomyślałem głośno. – Ale to decha, nie lubię dech.
Kiba i Shikamaru zarechotali.
Nie za bardzo rozumiałem, co w tym śmiesznego, jednak nawet nie próbowałem
dociekać.
Haruno może i była ładna, ale
w życiu nie przyznałbym tego na głos. Za bardzo jej nienawidziłem. Przecież
wiadomo, że nie miałbym nic przeciwko Sakurze, gdyby nie to, co zrobiła Naruto.
Spojrzałem na przyjaciela.
Zerkał z zażenowaniem to na
chłopców, to na mnie. Chyba poczuł się urażony. Nie miałem poczucia winy, zwłaszcza,
że to nie jego ocenialiśmy, a różowowłosą. Nic mu do naszych opinii.
*
* *
– Sakura, wyglądasz, jak
wróżka! – zawołała Ocha na mój widok. Westchnęłam głośno, czując, że wyjdę z
siebie.
– Widzisz? To był idealny
wybór – zawtórowała jej Ino i poszła szukać ekspedientki. Zaciągnęłam beżową kotarę,
odgradzając się tym samym od młodszej siostry. Ukryłam twarz w dłoniach,
starając się nie zacząć krzyczeć o pomoc. Przez palce dostrzegłam swoje odbicie
w lustrze.
Miałam na sobie turkusową
sukienkę na cienkich ramiączkach. Zwiewna tkanina, z której była uszyta sięgała
mi ledwo do kolan. W pasie miałam przewiązaną czarną wstążkę z kokardą. Było mi
w niej ładnie, oczywiście poza tym, że wszystkie szramy były na wierzchu. Nawet
Ino uciekała od nich wzrokiem.
– Jak będę już duża – zaczęła
Ocha – to też będę tak wyglądać. W sensie, że jak ty, Sakura.
– Ty? – Zdziwiłam się, siląc
się na zainteresowanie tym, co mówiła młodsza siostra. – Z pewnością.
– Sakura? – usłyszałam głos
Ino. Zamrugałam kilkakrotnie, powstrzymując łzy, które niewiadomo skąd
napłynęły mi do oczu. – Rozbieraj się z tej kiecki, trzeba zapłacić.
– Bierzemy ją? – zapytałam
niepewnie, a wtedy głowa Ino momentalnie znalazła się pomiędzy ścianą
przebierali a satynową kotarą.
– Jeszcze się pytasz? –
wzburzyła się. – Wyglądasz w niej zjawiskowo, musimy ją kupić!
*
Gdy wróciłyśmy do domu
była już pora zmierzchu. Rodzice byli bardzo ciekawi naszej niespodziewanej
wyprawy do Tokio, a ja nie miałam zbytnio ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Na
szczęście z opresji wybawiła mnie Ocha, która oczywiście zaczęła gadać jak
najęta. Nie przysłuchiwałam się słowom rudowłosej – myślami byłam już w swoim
pokoju, w którym chciałam ryczeć przez całą noc.
Po kolacji wzięłam szybki
prysznic. Następnie nieśpiesznie włosy odrabiałam lekcje, które oczywiście nie
sprawiały mi większej trudności. Kiedy już skończyłam obydwie czynności
rozejrzałam się beznamiętnie po pokoju. Ochotę na płakanie pochłonęło męczenie
się z fizyką, więc na łzy już nie miałam weny.
Wstałam z krzesła i powoli
podeszłam do okna. Stałam tak chwilę, cicho przyglądając się rozgwieżdżonemu niebu.
Po parunastu minutach tego gapienia się w gwiazdy zaczęły mnie boleć nogi, więc
usiadłam na parapecie. Od rozszczelnionego okna co rusz do pokoju wślizgiwały
się zdradzieckie powiewy wrześniowego powietrza. Czułam jak gęsia skóra
bezlitośnie wędruje po moich lędźwiach w górę.
Wzdrygnąwszy się, wstałam
gwałtownie i podeszłam do łóżka. Owinęłam się leżącym nań kocem i powróciłam do
wcześniejszej pozycji. Teraz na parapecie siedziało mi się wręcz idealnie. Ponownie
zwróciłam swą twarz do okna, opierając się skronią o szybę. Wtedy moją uwagę
przyciągnęło niespodziewanie zapalone światło w pokoju Sasuke.
Zdziwionymi, szeroko otwartymi
oczami patrzyłam, jak chłopak miota się po pokoju, w poszukiwaniu szkolnych
podręczników. Nie patrzył w moją stronę, pochłonięty przewalaniem stert śmieci
zalegających na półkach, które sama byłam w stanie dostrzec ze swojego pokoju.
Po paru minutach zdecydowanie podirytowany brunet wbił swoje oczy w sufit i
stał dłuższą chwilę. Nie wiedziałam dlaczego, lecz ten widok na tyle przykuł
moją uwagę, że nawet nie zaważyłam, gdy niespodziewane, bezpodstawne łzy
zaczęły znaczyć mokre ścieżki na mych policzkach. Zdziwiona starłam je szybko,
pociągając nosem.
Skąd ta melancholia?
Tymczasem Sasuke zdjął z
siebie biały podkoszulek, ukazując mi skrawek swojego jeszcze chłopięcego
ciała. Przeciągnął się nieznacznie i
wyszedł nieśpiesznie z pokoju, gasząc światło. Ciemność, która bezwzględnie ogarnęła
jego pokój wcale nie sprawiła, że przestałam się w tamtą stronę gapić tępym
wzrokiem. Łzy również ściekały po moim podbródku, szydząc sobie z mojej
równowagi emocjonalnej.
Mrok ogarniający sypialnię
Uchihy, moje łzy i targająca mą duszą melancholia mimo wszystko sprawiły, że
zasnęłam. Tak naturalnie, bez oporów.
*
* *
Gdy już zrobiłem
wszystko, co można robić w łazience wieczorem, postanowiłem jeszcze trochę
posłuchać muzyki, którą dał mi Naruto. Znaczną większość utworów stanowiły
piosenki naszego zespołu, więc chętnie się do tego zabrałem. Nie wiem dlaczego,
ale właśnie teraz tego potrzebowałem. Ukojenia, które potrafił mi zapewnić jedynie
głos znienawidzonej Sakury.
Do pierwszych trzech piosenek się nie
wczuwałem, gdyż śpiewali je chłopcy lub Hinata, ale czwarta była zarezerwowana
specjalnie dla różowowłosej. Usiadłem na parapecie, czując dziwne mrowienie w
żołądku.
Gdy tylko usłyszałem jej melodyjny
głos, to mimowolnie zerknąłem w stronę jej okna. Nie zdziwiłem się, widząc ją
siedzącą na oknie. Oparłem się łokciami o parapet. Przyglądając się jej
uważniej zauważyłem, że spała. Zasnęła z twarzą w kierunku mojego okna.
Uśmiechnąłem się lekko na ten widok.
W mej głowie zawirowały
wspomnienia dzieciństwa, w którym to często chodziłem do niej na noc i na
odwrót. Czasami, a szczególnie w takie nastrojowe, gwieździste noce chciałem,
żeby tamte czasy powróciły.
Żebym mógł być już sobą.
Cierpiąca
Nanase
piosenki z przekazem <3 :* kocham twojego bloga. nie mam żadnych myśli typu a mogłabyś... , a byłoby lepiej jeśli... :)
OdpowiedzUsuńcieszy mnie to ^^
OdpowiedzUsuńmasz talent <33
OdpowiedzUsuńkocham twój blog kocham tą pierwszą piosenkę wkurwia mnie zachowanie Sasa. z moim zdrówkiem lepiej zaczęłam więcej jeść ( '-.-) i już nie mam tak częstych zawrotów. I nmzc moja ty dupo kochana.
OdpowiedzUsuńŚwietne opko. :) Aż się zdziwiłam, że wcześniej tu nie trafiłam. Pomysł ciekawy, ale czy oryginalny? Nie do końca, jednak na pewno wyjątkowy. :) Rozważałaś może dodanie gadżetu "obserwatorzy"? Było by wtedy łatwiej z powiadamianiem o newsach osób zapisanych... :D Póki co dodaje do linków u siebie i już niedługo zapraszam na nowe opowiadanie na http://itasaku-wspomnienia.blogspot.se/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
PS Skoro nie ma tu tego gadżetu w/w mogłabyś powiadamiać mnie o newsach na mojej podstronie z linkami (SPAMownik i powiadomienia) lub przez gg [43422658]? Z góry dzięki :D
PRZE GENIALNIE!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńnormalnie genialne... tylko tyle... bo moje słowa nie wyrażą twoich opowiadań... czekam na next
Ponownie wracamy do depresyjnych notek, co? W sumie, to się cieszę, bo jednak nie lubię, gdy w opowiadaniu cały czas jest słodko etc.
OdpowiedzUsuńJak Sasuke może nie pamiętać, co się stało Sakurze, no jak!? I to częściowo była jego wina!
Faceci -.-