Hmm…
bardzo mu chyba musiało zależeć, skoro czekał pod moim domem przed wyznaczoną
godziną. Z tego co zdążyłam zauważyć, to raczej nie należał do punktualnych
ludzi, a tu proszę – niespodzianka! Jednak niestety najpierw musiałam
wprowadzić coś do żołądka, chyba że świat chciał zaliczyć trzecią wojnę
światową, objawiającą się rewolucją mojego pustego brzuszka.
Zadowolona
z (przed) punktualności Sasuke zeszłam na dół i wkroczyłam żwawo do kuchni. Mama,
jak zwykle rano stała przy kuchence i smażyła całej rodzinie naleśniki.
Tata natomiast, już ubrany w swój garnitur czytał dzisiejszy dziennik prasowy
(kiedy zdążył go kupić?). Rodzeństwo, jak co dzień – Ocha majtająca wesoło
nogami pod stołem, drąca się w niebogłosy, że jest głodna, (to chyba rodzinne) Kaigo
grający w jakąś grę na telefonie (swoją drogą on ciągle dostawał jakiś
najnowszy hit w telefonii komórkowej, a ja ciągle aparat z klapką –.–) oraz
Yuri próbująca uciszyć Ochę. Normalny poranek.
–
Dzień dobry – przywitałam się z rodziną.
–
Cześć ! – pisnęła Ocha, popijając sok pomarańczowy ze swojego kubka w kształcie
małego kociaka.
Mniej
więcej w połowie śniadania zerwałam się na równe nogi, orientując się że jestem
poważnie spóźniona. Mama zrobiła takie pyszniutkie naleśniki, że straciłam
rachubę czasu. Przeprosiłam rodzinę i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam zza
pleców:
–
Saki, czekaj!
–
Co jest? – spojrzałam na rudowłosą dziewczynkę z politowaniem.
–
Ten chłopak pod domem to twój? Fajny –
uśmiechnęła się słodko.
–
Jaki chłopak ? – zapytał tata, odkładając gazetę. Wyjrzał przez okno i zrobił
(bardzo)duże oczy. - Czemu Sasuke stoi pod naszym domem?
– Obiecałam mu, że podwiozę go do szkoły –
rzuciłam zarumieniona, patrząc z morem w oczach na młodszą siostrę. W naszym
domu postać młodszego Uchihy jest ogólnym tematem TABU.
Wychodząc
z kuchni kątem oka zobaczyłam, jak tata i mama patrzą po sobie porozumiewawczo.
Ubrałam buty i wyszłam na dwór. Dziś było dużo chłodniej niż wczoraj. Jakie
szczęście, że miałam na sobie chociaż rajstopy! Ach te szkolne mundurki! Nie ma
co, współczułam Ino i reszcie dziewczyn tych spódniczek do połowy ud lub
krótszych. Na każdą porę roku.
Przed
domem, tak jak już wcześniej wspominała Ocha stał sobie zamyślony Uchiha z
ponurą miną. Jego widok jak zwykle sprawiał, że zapominałam jak się nazywam… i
właśnie wtedy dopadła mnie wena na napisanie tekstu. Tylko jedno zdanie… ale
takie głębokie. Podeszłam jak naćpana do bruneta, który zwrócił na mnie swoje
oczy, chyba bardziej leniwie niż Shikamaru.
–
Co tak długo ? – zawołał na powitanie.
–
Wybacz, musiałam coś zjeść na śniadanie – warknęłam chamsko, na co on tylko prychnął
i wsadził ręce w kieszeni, przestępując na drugą nogę. – Idę po motor –
oznajmiłam zostawiając przy nim swoją torbę z książkami.
–
To super. – mruknął chłodno, wodząc za mną wzrokiem niczym kot.
***
Nie
ma to jak milutka Sakura o poranku. Patrzyłem za nią z zażenowaniem. Po co my w
ogóle udawaliśmy, że jesteśmy na siebie cięci? Przecież tak naprawdę, to nadal
byliśmy przyjaciółmi… tymi samymi co jakiś czas temu. A może już nie?
Przeniosłem
wzrok w kierunku jej domu. Z okna na pierwszym piętrze wystawała głowa
rudowłosej dziewczynki, która uśmiechała się do mnie uroczo, jednocześnie
patrząc na mnie wyczekująco. Uświadomiłem sobie, że to ta sama, co wczoraj (te
oczy). Nagle krzyknęła :
– Całowałeś już Sakurę? – na to pytanie uniosłem
znacząco brwi ku górze. Co to za pytanie? Kiedy przetworzyłem je w myślach
(zajęło mi to parę sekund) okazało się, że ta wizja absolutnie przeczy wszystkim
znanym mi do tej pory realią.
–
Ocha! – wydarła się na całą ulicę różowowłosa, prowadząc w moim kierunku
maszynę. – Zaraz tam do ciebie wejdę i przyrzekam na twoją kolekcję pluszaków, że
cię zamorduję! Wezmę katanę Kaigo i najpierw poobcinam im łby, a później tobie!
– była lekko zarumieniona, ale stała
przede mną i dzielnie patrzyła z nienawiścią w oczach na dziewczynkę. – To że
jesteś moją młodszą siostrą, nie znaczy że możesz robić mi obciach przy
wszystkich przyjaciołach. – dodała już spokojniej.
–
Sakura, proszę cię. Sąsiedzi jeszcze usłyszą jak się drzesz. – usłyszałem
niski, męski głos.
Nagle,
nie wiadomo skąd pojawił się obok nas mężczyzna w czarnym garniturze, gdzieś
koło czterdziestki i mniej więcej mojego wzrostu (był wyższy –.–). Ach… no i te
kocie, zielone oczy. Na sto procent ojciec Haruno. Spojrzał się na mnie z
niechęcią i chyba też krytycznie. Nie widziałem skąd taka reakcja, ale nie
pozostałem mu dłużny i również chłodno go zlustrowałem.
–
Tato. – jęknęła różowowłosa, podchodząc do niego i pchając go w kierunku
garażu. –Spóźnisz się do pracy. Jedź już.
–
Czyżbyś chciała się mnie stąd pozbyć? – zaśmiał się spoglądając na mnie
znacząco. Dopiero po chwili załapałem aluzję. Dziewczyna tylko prychnęła i
dodała sarkastycznie:
–
Tak, żebyś wiedział.
–
Sakura, spóźnimy się do cholery. – ponagliłem ją.
–
Tak w sumie, to już jesteśmy spóźnieni – powiedziała, patrząc na zegar w
telefonie. Wsiadając na motor dodała jeszcze – Tak w sumie, to mnie to szczerze
jebie. Usadowiłem się za nią i złapałem się swojego siedzenia (byleby tylko jej
nie dotknąć). Zanim odpaliła silnik i popruła przed siebie, usłyszeliśmy
jeszcze:
–
Wyrażaj się. To że on sobie tak bezkarnie klnie, ciebie do tego nie upoważnia.
*
* *
Jejku,
jeszcze w życiu nie spóźniłam się na zajęcia. No… ale był ze mną Uchiha, więc
myślę że to mnie usprawiedliwiało w tym, że wyjątkowo musiałam jechać wolniej,
by przypadkiem nie spowodować jakiegoś wypadku na drodze. Poza tym, uważałam też,
żeby przypadkiem nie zemdleć (ta bliskość jego ciała).
Gdy
przyjechaliśmy do szkoły było sporo po ósmej. Nie było sensu iść na pierwszą
lekcję, kiedy zostało tylko piętnaście minut do jej końca, więc obydwoje
postanowiliśmy udać się do biblioteki szkolnej. W czytelni usiedliśmy przy
jednym ze stolików, naprzeciwko siebie. Ja wyjęłam byle jaki zeszyt i gdy już
chciałam napisać tamto magiczne zdanie, które nawiedziło mój chory umysł w tamtym
momencie kątem oka zauważyłam, że śledzą mnie dwie czarne dziury, świdrujące
moją duszę na wylot.
–
Co masz zamiar zrobić, Sakura? – drgnęłam, gdy wypowiedział moje imię.
–
Kiedy cię dzisiaj zobaczyłam, przyszło mi do głowy jedno zdanie, z którego
pewnie do końca dnia zrobię piosenkę. – wypaliłam bez namysłu, zahipnotyzowana magią
jego oczu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że powiedziałam coś
niestosownego.
–
Co to za zdanie? – zapytał, przysuwając się n atyle blisko, że mógł zobaczyć co
napisałam. Patrząc, co czyni przyciągnęłam zeszyt do piersi i odsunęłam krzesło
do tyłu. Uchiha widząc to zaśmiał się cicho, a ja otworzyłam usta z wrażenia i
mało co nie jęknęłam z bezsilności. Magia jego uśmiechu. Potrzebowałam dobrej
minuty, by przypomnieć sobie jak zamyka się buzię. Z dosyć dziwnej sytuacji
wyrwał nas dzwonek na lekcje. Wstaliśmy i tak jakby nic się nie stało udaliśmy
się pod salę, gdzie mieliśmy mieć teraz zajęcia. Oczywiście nie obyło się bez
pytań wychowawcy, ale zgrabnie się z tego wyplątaliśmy, zwalając winę na korki.
Miałam
taką cichą nadzieję, że gdy tylko odstawię Uchihę do domu, to mój dzień
nareszcie odzyska jakąś tam równowagę, ale przekraczając próg domu porzuciłam
ten pomysł równie szybko co przyszedł mi on do głowy.
Cały,
caluteńki, caluśki dom był w totalnej rozsypce. Wszędzie bałagan i nieład. Aż
rzygać mi się chciało gdy na to wszystko patrzyłam (tak, jestem pedantką i
jestem tego świadoma). Zdecydowanym krokiem, trzymając się jak najbliżej
ściany, pod którą było najczyściej podążyłam dalej przedpokojem, by w następnym
kroku wejść do dużego pokoju.
Zobaczyłam
Ochę oraz Ino (co ona tu robiła?) wariujące na samym środku pokoju i
piszczące w niebo głosy. Zasłoniłam sobie uszy i jęknęłam zrozpaczona ogromem
bałaganu:
–
Co tu się stało?
–
Sakura–san? – zaśmiała się Ocha, a dwie pozostałe dziewczyny zawtórowały jej
równie dziecięcym chichotem.
Cierpiąca Nanase
trochę krótka :( ale i tak fajna, ta jej młodsza siostra jest zajebista ^^
OdpowiedzUsuńco ja mam ci pisać ty sama znasz odp :P
OdpowiedzUsuńkrótka ale za to jaka fajnaa ;) I <3 sasusaku *u*
OdpowiedzUsuńciekawe co się stało? nie mogę się doczekać... ^^
OdpowiedzUsuńStraszny przeskok w akcji, bynajmniej tak to odczuwam, ale cóż :)
OdpowiedzUsuńNo i właśnie, co się stało w domu Sakury! Jeja, ja się już boję!
Swietne. Z lazdym rozdzialem coraz lepsze :D
OdpowiedzUsuń